Na Chopina (chwalebna)

janek budka

Fryderyku, Fryderyku,

wielki mój kompozytorze!

W głowie mej o każdej porze

jesteś- miejsca w niej bez liku.

 

Kiedy wciąż odczuwam nudę ,

nie chce ćwiczyć, grać przestaję,

Ty kochany, Ty mi dajesz

na lekarstwo- swą etiudę!

 

Nie posiadasz żadnej wady,

Tyś nie nudny, trudny, wtórny

na radości twe nokturny,

a na smutki twe ballady.

 

Kiedy bardzo smutno mi,

słucham cis-moll impromptu.

Gdy oczy zalane łzami,

to preludia gram palcami.

 

Kiedy wszystko w brud, w cholerę,

to gram jedną z sonat czterech.

Znów przerasta mnie me życie,

lecz walca gram znakomicie.

 

Może znajdzie się kobieta,

co według jedynej racji,

słucha scherza przy kolacji.

Może ona gdzieś tam czeka?

 

Czekam więc, to ja- wybraniec,

na sygnał od tej dziewczyny.

Może kiedyś zatańczymy

do mazurka pierwszy taniec.

 

Niemoc zmusza mnie do krzyku

czy ją znajdę- sam już nie wiem.

Nie chce kobiet- bo mam Ciebie,

Fryderyku, Fryderyku!

 

janek budka
janek budka
Wiersz · 27 września 2024
anonim