Być prosto w oczy

Katarzyna Anna Koziorowska

Nie, nie znam już nic; ani melancholii,

ani dwóch przypadkowych zdań,

przegryzionych w połowie

wielokropkiem.


Wszystko, co zielone i pokrzepiające,

stało się dotkliwie zamierzchłe.

Nie wiem, dokąd się udały

moje bezsenne pragnienia; nie wiem,

gdzie podziała noc,

śniąca pod powiekami gwiazd.


Pomyślałam: skoro najpiękniejsze łzy

pławią się w tęsknocie,

a samotność uczy

żyć dobrowolnie, to czy przyjdzie pora

na strach, na moją niepewność,

która każe mi być

prosto w oczy?


Czy objawi się świeża epoka,

co naniesie na ciało pocałunki,

zada kres temu,

co dotąd kochało się w obojętności?


Skruszony wieczorze, odszukaj

skrawek nieba, żebym składała na nim

głaz głowy; odnajdź rzeczywistość,

aby zadurzyła się w przypadkowym życiu,

w niewysłowionej modlitwie

o odrobinę szczęścia.


Przeglądam się w zwierciadle serca -

kłębi się pragnienie

tak zniewolone, że odszukam drogę

powrotną do skamieniałego ogrodu,

gdzie nie napotkasz spokoju,

nie odszukasz cierpliwości.

Katarzyna Anna Koziorowska
Katarzyna Anna Koziorowska
Wiersz · 13 października 2024