Przytulny smutek

Katarzyna Anna Koziorowska

Bezsenny, zadurzony włóczęgo, poczęty

w nienazwanym sercu! Czy słyszysz,

jak umiera we mnie Twój

wszechświat?

Czy czujesz, jak zamieniam się

w teraźniejszość, co zastąpi życie?


Spokojnie, bez lęku dojrzewają łzy.

Bez pośpiechu, stopniowo

zmartwychwstaje godzina,

co przysporzy

kilka gasnących płomyków nadziei,

jaka obieca lepsze czasy,

kiedy odmieni się tęsknota,

odnajdzie sen.


Mój wędrowcu, zagubiony

we własnym sercu, nieprzyzwyczajony

do nieba! Czy wciąż lśni dla Ciebie

ostatnia gwiazda, czy nadal słyszysz,

jak słoneczny uśmiech

obmywa Twoją duszę z resztek

wieczoru?


Śpieszę się, aby przywdziać przytulny smutek.

A może lepiej będzie mi

pod maską? Mam kilka w zanadrzu...

A może światło ulicznych latarni

wydobędzie z Ciebie odrobinę pragnienia?


Może burza, którą zrodził szept,

rozpozna znajome twarze,

porzuci pychę, namiętność i litość?

Katarzyna Anna Koziorowska
Katarzyna Anna Koziorowska
Wiersz · 14 października 2024
anonim