Mój Mroczny Mesjaszu, zagubiony
we własnym sercu!
Czy powrócisz, gdy przebudzi się we mnie
ostateczna pokuta?
Czy odszukasz drogę powrotną
do samotności?
Mój Mroczny Mesjaszu, skażony
bólem świata, oddany do końca ludzkości!
Czy istniejesz, aby uśmierzać opustoszałe,
przeklęte łzy?
Słyszę, jak szepcą Twoje myśli,
jak dłonie zderzają się ze sobą...
Mroczny Mesjaszu, skazany na odległość.
Na porażkę, która nie ustąpi
miejsca milczeniu.
Jesteś oswojony z własną nadzieją.
Proszę Cię, żebyś nigdy więcej nie szukał
niewłaściwych dróg.
Niech wystarczy Ci pobocze,
jakie przemierzają zaginione słowa,
które toną w odmętach
zbyt ciasnych zmysłów, oddalonych snów.
Mroczny Mesjaszu, połóż się obok
mojego pragnienia, niech litość zjednoczy
się z Twoim ciałem,
z Twoim cieniolubnym sercem.