***
pojawił się nagle i zaraz zniknął
i dotąd nie wrócił
z paryskiego bruku
jest już szczęśliwy
nawet jeśli go nie ma
"gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest..."
- wołał zrozpaczony poeta
w "Trenach"...
"z dziadkiem spotkamy się dopiero
na Ostatecznym Sądzie" - rzekł ojciec
raz do mnie
gdy to usłyszałem
to jakby błysk z nagła niebo przeciął
w mej drobnej jeszcze głowie
i pomyślałem cicho nic tacie nie mówiąc
"nie będzie Ostatecznego Sądu,
nie spotkamy się nigdy..."
a miałem lat wtedy sześć
jeszcze byłem niewinny
i wtedy gdy nie wierzyłem
że można kogoś przybić do drewna
i wtedy gdy w konfesjonale
kapłana widziałem - a nie w lśniącą tunikę
odzianego Pana...
może dziadek teraz tworzy
arcydzieło wszechczasów -
w nD jakiś obraz wielki
wszystkich czasów i miejsc
świętych
a może jak pustelnik
po prostu się modli
za tych co tu zostali
na puste dni i puste noce
może - piszę tak
bo nie chcę resztek zabierać nadziei
lecz ja w to nie umiem
już dalej w swym duchu uwierzyć...
czasem w snach go jeszcze spotykam
wydaje się wpadać na chwilę
jakby zmierzał jak Wernyhora
skądś z bardzo daleka
i zaraz znowu w swoją idzie stronę
jeszcze chwilę go widzę
jak mi macha na pożegnanie dłonią
gdy znika za secesyjnej kamienicy
rogiem...
***
/pamięci Jerzego Jaworskiego, artysty plastyka,
22.02.1922-17.10.1982/ R.I.P