Śnisz zawzięcie, tak, aby nikt
nie miał Ci za złe.
Marzysz, choć wiesz, że lada moment
ucichnie Twoje serce.
Rozprzestrzenia się w Tobie
nowy dekalog,
według którego spiszesz
piękniejszy wstęp
do tej anonimowej autobiografii.
Pewnego razu serce przypomni
sobie o Tobie;
wyda się nam, że to lęk
przysparza miłości.
Na rzęsach osiadła gwiazda - zielona
niby pierwszy sen
o Tobie, sprzedana Bogu.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio
byłam do Ciebie tak podobna;
jak bliskie były mi
Twoje łzy,
śmiech, oddech czy bicie serca.
Wiedziałam, że poruszasz się
we mnie, że śnisz i marzysz,
choć wyrzekłam się świata.
Gdzieś na dnie czai się chaos,
zbyt względny, aby oszukać wolność.
Walczę, choć mam nagie
obie ręce.
Żyję, choć życie wielokrotnie
mnie zostawiło.
Iskrzy się we mnie ostatni pocałunek -
zadany z premedytacją, tak,
żeby zakwitło niebo, przebudziła ziemia.