jesienne wieczory

Yaro


strojna pani jesień

pachnie przyjemnie

wokół owocami lasem

zapachem pól łąkami

pełna życia i barw


zagląda do bram w starym parku

latarnia stara jak staruszka

oświetla aleję od lat kolorowe liście


miejsce spotkań młodych

kroki niegdyś strzelały

a wino płynęło

do głowy i z powrotem


pozwoli zanikają smutki

ptaki odleciały gdzieś na południe


rodzą się wspomnienia

z zachodem słońca

pozostał czas zadumy

i refleksji wyczekiwana białej zimy


gdyby tak samemu odlecieć

choćby jeden raz powrócić

wczesną wiosną

odpłynąć rankiem

szkoda że nic nie gramy


po tych samych strunach

nasze piosenki są takie

różne

melodie podobne inny sens

płyniemy po przeciwnych stronach

kołysze łódką ta sama woda

myśli całkowicie inni tylko

czasy te same

te same kołyszą smutki

małe niechciane


w melancholii dźwięku

zanurzone kołnierze

ciepłe płaszcze i palta

te słowa wrednie

odchodząc od siebie

nie pasują do nas


Yaro
Yaro
Wiersz · 4 listopada 2024
anonim