Od łzy do łzy

Katarzyna Anna Koziorowska

Chciałabym, aby wróciła mi ochota

na sen; jutro ukwiecone łzami

niespokojnych gwiazd, zakochane

doszczętnie w tęsknocie.


Szept tłumu zagłusza

moje pragnienie, żeby odnalazł się

ostatni człowiek.

Zatrzasnęłam za sobą powiekę,

porównałam ciszę

do tej odbitej w zwierciadle wieczoru.


Spaceruję brzegiem serca,

szukam pociechy, która uśmierzy

zaprzepaszczoną godzinę -

byłeś do bólu bliski niebu,

tak daleki niepoczętej ziemi.


Wciąż bije w środku źródło myśli,

wspomnień tak znajomych

samotności; odnajduję kryształ,

wykradziony księżycowi,

gdy ten szukał wyjścia ewakuacyjnego.


Usiłuję dostrzec w Twoim oku

krztynę rozkoszy,

aby spojrzenie przywłaszczyło

sobie mój lęk, niemą spowiedź.


Łzy unoszą się na powierzchni

wszechświata. Ból, choć oswojony,

wciąż nuci tę samą balladę,

dla jakiej nie sposób

wyzbyć się uśmiechu od łzy do łzy,

porzucić szczęście przerwane

w połowie niby linia życia.

Katarzyna Anna Koziorowska
Katarzyna Anna Koziorowska
Wiersz · 15 listopada 2024
anonim