Dobrze
słowa twe rozumiem dobrze
może nawet nazbyt dobrze
ty słońce, ja łuna
ja grzesznik, ty komunia
ty kontynent, ja enklawa
tyś zły car, a ja to lawa
powiedz zatem tylko, proszę:
czyż pojąłem nazbyt dobrze?
Dobrze no
ja rozumiem wszystko w lot
boć chyży jestem chłop
mię powtarzać
drugi raz nie trzeba
ja to przecie nie Batszeba
chociaż i mię czasem
bliźniego potrzeba
teraz szczególnie
szczególnie teraz
gdy we mnie cały świat umiera
Powolne cofanie się płynącego światła
gwałtowne zbliżanie się tonącej ciemności
która odsłania perłowe równiny nocy
która zasłania płowe zorze i agresty dnia
Dobrze
ja rozumiem to
nie można mieć Życia w życiu
Dobrze no
akceptuje to
nie dla wszystkich bale
ni papugi tak pstrokate
dla mnie tylko: wiersze białe
lub parszywie zrymowane
i mitry czarne
a jak wina – tylko grzane
nie jak lilie delikatne
Jakie to mleko jaśnieje w dziewiczej piersi
jaka to rusałka gaśnie w rozwiązłości swego krwiobiegu
moje usta nazbyt ludzko otwarte na otwartość ust widmowych
wędrowiec zapomniany w znajomych więzieniach:
przechodzę przez światy pomiędzy naszym światem
Jestem tchórz
włóż we mnie swój nóż
i odejdź stąd lepiej, już!
krzyczący Aniele Rozpaczy
pozbawiony słów by przywołać Słowo
zaklęcie w którym wibruje wszechświat
Święta nazwa która przekracza język!
zstąp!
zstąp!
amen!
krzyczący Aniele Rozpaczy
człowiek obalony
trzyma się ziemi Twojego Cierpienia
głupiec, chyba uwierzył w Baphometa
o, siostro z ziemi mrozów
stary żal płynie przez twoje oczy
o, bracie z nieboskłonu żarów
nowy kwartał drży w twoich palcach
Moje pragnienie czasami
wybuchająca fanfara
słodka jak owoce Jubala
na krwi brata wzniesione przez Kaina