Wiem jak to jest
poczuć ciężar buta na sobie,
nie prawdziwego,
lecz w metaforze.
Powoli zapadam się pod ziemię.
Ucisk w gardle i głowie
sprawia mi ból a ja proszę
by dokonał żywota.
Niczym bezradna lalka
porzucona przez swą panią
duszę się, bo walka nic nie da.
Zaraz rodzi się we mnie gniew
na deptającego,
jego głos jak fałszujący śpiew
kaleczy mi duszę.
Zgromadzony tłum gapiów
aprobuje bezmyślnie,
buczy i komentuje
jak na ulicznej egzekucji,
nie ciała mojego, a godności.