Podryw (wiersz)
Jacek M. Gierczak
Wiatr kradł papierosa, czekałem cierpliwie
na rozwój wydarzeń; To był trudny dzień.
Aż nagle zagadnął na ulicy następną kobietę.
Symulował, że jest chory.
"Czy mogę skryć głowę pod parasolkę?"
Ręce pani pachniały mydłem.
"Proszę", mówi, "Mam dwie".
Więc idą dwie parasolki obok siebie, kolorowe
Słoneczne, nie mówią ale pokazują sobie usta.
Cisza. Tego się nawet najwytrwalszemu nie robi.
Wrócił. Słońce wyszło w pełni a on tylko uronił łzę.
Splunął. Popłynął z obiema w kratkę ściekową.
Siedzi. Do wieczora powietrze pachnie bzem.
Miłość wymaga poświęceń.
na rozwój wydarzeń; To był trudny dzień.
Aż nagle zagadnął na ulicy następną kobietę.
Symulował, że jest chory.
"Czy mogę skryć głowę pod parasolkę?"
Ręce pani pachniały mydłem.
"Proszę", mówi, "Mam dwie".
Więc idą dwie parasolki obok siebie, kolorowe
Słoneczne, nie mówią ale pokazują sobie usta.
Cisza. Tego się nawet najwytrwalszemu nie robi.
Wrócił. Słońce wyszło w pełni a on tylko uronił łzę.
Splunął. Popłynął z obiema w kratkę ściekową.
Siedzi. Do wieczora powietrze pachnie bzem.
Miłość wymaga poświęceń.
niczego sobie
17 głosów
przysłano:
26 kwietnia 2002
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się