On
jeszcze nie wie
oparty o popielatą skórę
hotelu czeka bez celu (choć sądzi
że jest inaczej) z odrobiną mglistej
nadziei w sercu
już zbudowano jednak
dla niego piękny
amfiteatr będzie wszystko
czego potrzeba - mówią - powinien
być zadowolony
on czeka
spogląda na zegarek
patrzy w górę
na pustą
ulicę
z trudem powstrzymując się od
płaczu
nie jest do końca znane i
wiadome to co myśli
co czuje
co wylęga się w nim
jak rój opasłych
robacznic
wiemy że
czeka i że to
na co czeka
nie przychodzi
na koniec widzimy
jak odchodzi z opuszczoną
głową i krokiem - o przekoro! - lekkim
zwinnym młodzieńczym lotnym wchodzi nagle
pod koła pędzącego jak ból autobusu
na skrzyżowaniu Oxford Street i
Bond Street
w centrum świata
na oczach moich Twoich i
bezosobowego
czyli nieobecnego
Boga
Ma jednak zasadnicza wade - on jest o niczym istotnym. Nie niesie zadnej wazkiej tresci. Pisanie o czekaniu i nie doczekaniu sie dla samego o tym pisania jest plaskie jak stol. 4 zwrotka od " co wylega sie" absolutnie do usuniecia - co za prostacka metafora! po polaczeniu w calosc z "wiemy, ze ..." daje nowa o wiele lepsza.
Dobrze ze w czytelni.