ona macza palce w farbie
i maluje na ścianie
swe prywatne zorze
książę już dawno nie przyszedł
jego serenady śpiewane nisko
niczym u stóp jerychońskich murów
wykrzyczały parę nieistotnych słów
i parę istotniejszych pauz oraz przemilczeń
a ona macza palce w miodzie
i maluje na ścianie
swój własny rajski ogród
zapomnienie tak słodkie i tak łatwo osiągalne
powoli staje się jedynym stanem naturalnym
w nim kwiaty są tylko kwiatami
kawa jest tylko kawą
a ludzie są tylko ludźmi
a raczej: aż ludźmi
idealizacja już dalej postąpić nie może
ona macza palce w wodzie
i maluje na ścianie
swoje własne szklane góry
to zadziwiające jak mając wszystko
można nie mieć jednocześnie niczego
można stąpać po szklanym nieboskłonie
tak aby szare gwiazdy nie parzyły stóp można robić wszystko
nie robiąc jednocześnie niczego być wszystkim
nie będąc absolutnie nikim -
na szczycie wieży Babel
w jednej z miliardów cel
gasić ogień samego siebie
to właśnie ona macza palce w truciźnie
i maluje na ścianie
swój własny owoc poznania
"to zadziwiające jak mając wszystko
można nie mieć jednocześnie niczego
można stąpać po szklanym nieboskłonie
tak aby szare gwiazdy nie parzyły stóp, być wszystkim
nie będąc absolutnie nikim
na szczycie wieży Babel
w jednej z miliardów cel
gasić ogień samego siebie"
Tak to powinno byc zdecydowanie moim zdaniem.
Zastanawiam sie kim lub moze raczej czym jest "ONA"