tańcze indiański taniec deszczu
nago pośród wyschniętych traw
pod ciężkimi suchymi chmurami
uczesanymi gorącym wiatrem
przyjdź
rytmicznie poruszam biodrami
tumany kurzu wirują w powietrzu
ziarna piasku dzwonią o skorupę ziemi
stoją w źrenicach kłującymi iskrami
przyjdź
pragnę cię
przyjdź deszczem na mnie
w spopielałe wnętrze spłyń
z wodą w moje rozchylone wargi
ciepłym wilgotnym strumieniem
zapachem rodzącej się rosy
pieszczonej przez wiatr
przyjdź
rozszalałą burzą w moje niecierpliwe ręce
nieokiełznanym żywiołem w każdy zakamarek ciała
piorunem jasnej mokrej nagości
grzmotem upojonym własną potęgą
przyjdź
chcę byś był we mnie
nie ze mną
zniknął
jak kropla deszczu
którą łapczywie wchłania spragniona gleba
przyjdź
nago pośród wyschniętych traw"
"ciepłym wilgotnym strumieniem
zapachem rodzącej się rosy
pieszczonej przez wiatr"
"rozszalałą burzą w moje niecierpliwe ręce
nieokiełznanym żywiołem w każdy zakamarek ciała"
-jeden, wielki, przerażający banał