coraz bardziej zapadam się.................................................................................................................................................
ty, jeden problem.
ona, dwa problem.
ja, trzy problem.
jasna plama tańczy na suficie
tak jakby patrzeć w oczy
ze złości i wstydu w nie, można,
(lustro) nie można
ciemna narośl unieruchamia tak
wszelkie światło, z samotnej żarówki
niagara dymu w dół,
w dół z balkonu
a podłoga zamienia się w bagno
zapadam się..................................................................................................................................................
sufit się oddala
żarówka gaśnie
spływam w ciemność
(mrok) ciemność
towarzystwo żaru w suchej pustej dłoni
fragmenty twarzy w czerwonej poświacie
a tam nic nie ma, tylko czerń
albo jestem ślepy
ćmy na oczach groźnie szczerzą skrzydełka
już całkiem zapadłem się..................................................................................................................................................
ja, jeden problem
ona, dwa problem
ty, trzy problem
jak dlamnie ok.
A i jeszcze jedno. Jak zwykle przy takich wierszach nie mogę być pewien, czy dobrze zrozumiałem. To też się liczy.
najważniejsze, że utwór ma to coś !