jak jabłko
dojrzała
pękam na przegubach pestek
wylewam się słodkim sokiem
tak mdłym
że śmiertelnym
(jak jabłko )
dojrzała
unoszę wokół skóry
słodki zapach życia
kuszę...
(jak jabłko)
dojrzała
szeleszczę w ustach
słodkim miąższem
truję...
(jak jabłko)
poplamiona słońcem
słodzę cudze życie
dojrzała esencja
koronuje męczeństwo
(jak jabłko)
dojrzała
nabrzmiewam słodyczą
powoli zastygam
i przemieniam życie w fałdy...
(jak jabłko)
dojrzała
marszczę się i kurczę
czas obsypuje mnie kurzem
smak mej skóry
miąższu
krwi
staje się
gorzki...
nagle umieram
jak jabłko
pogryziona przez ewę
adam nadgryza mi oczy
dzieląc się z kobietą grzechem
muracha
miąższu
krwi
staje się
gorzki... " Eee, banal, eksploatowany do bolu, nie znosze tej pensjonarskiej egzaltacji w watku krwi i bolu.
cala reszta - prosze czytac uwaznie - naprawde dobra. osobisty i przemyslany. Nie latwy w odbiorze, metafory tak obszerne ze latwo stracic sciezke i sie zgubic.
Bardzo podoba mi sie koniec. Interpretuje dla siebie, prywatnie, jako bardzo osobisty opis trojkata, uwiklania, rozterki, bolu bycia ta druga, nadgryzana przez Niego, nienawidzona przez Nia.