Opadam na szkrzydła anioła
Pod płaszczem cimności
On mieczem mnie zabija
Rozmawiam z boiginią miłości
Pod maską z kolców zbudowaną
Chowam uczucia i myśli
Opadam na skrzydła diabła
On cieszy się z mojego nadejścia
Zaprasza mnie do stołu
I wyciaga ze mnie serce
Upadam na szklana tafle
Rozlewam się w mece
Opadam na skrzydła matki
Łzami wyrażam uczucia
Biegnę przez pola mojej wyobraźni
Do matki by ucałować ją w rekę
Podnoszę głowę i na ustach
Mam krew...
Opadam na skrzydła ludzkości
Budzę się ze snów kolorowych
W wyobrażni mej mam obraz
Rozlewania się w męce
Światła......
On światłem mnie zabija...