Miasto od chmur duszące się
matematyczny rzut szyji
rozłożony na ulicach z obojętną zgrozą
Samochody uwieńczone krzyżami na dachach
ciągną się w mechanicznej procesji
powrozem
deszcz śpiewając katedralną arię
spływa z ich gładkiej nawierzchni
żebrak klęczy bez rąk przed kapeluszem monet
rzesze skazanych wylewają się z kościołów
jak tanie wino o słodkim smaku.
patrzymy w dół
ludzie-kałuże
zamknięte rany aglomeracji
ciekawa dedykacja-znamy się?-no jeśli nawet nie to żywię chęć przy najbliższej okazji -niech miejski wisielec zostanie w czytelni a ja zapraszam w plener-email znajdziesz:)
BTW tak widze Polske gdy czasem tu przyjezdzam.