nirvana

jon pes

Roje włosów leciały w moją jasną stronę
opętany ich skrzydłem zamieniłem głowę
w zawrotną tarczę omszałego zegara

na oknach malowały się gołębie
szare dni krążyły jak otępiałe sępy
a z chmur obficie spadały okruchy
czerstwego czasu

rozsypane gwiazdy nieczynne nieba
otwierają się w nieśmiałym zmierzchu
widziałem czarne dziury szczelnie wypełnione
kluczami żurawi

zlekceważyłem wszystkie furtki

ściągnij mi stanik kochanie

przytaknąłem połykając wskazówkę
na omdlałej godzinie szóstej.
Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Niczego sobie 10 głosów
jon pes
jon pes
Wiersz · 12 czerwca 2002
anonim
  • Anonimowy Użytkownik
    PINKI
    LEGENDA ROCKA THE BEST

    · Zgłoś · 20 lat temu
  • jon pes
    jakże się cieszę kolego AANDT że do nas wróciłeś:)ja jeszcze nie mam 20 lat-za to w głowie figle owszem-poza tym ta próba poetycka napisana została subiektywnie-bez większego zastanowienia nad wiekiem odbiorcy,tudzież jego ambicjami seksualnymi.Wszystkich koneserów z góry przepraszam.

    · Zgłoś · 22 lata temu
  • AandT
    "-ach jak niektóre sprawy potrafią was facetów sprowadzić na ziemie:)"

    Nie wszystkich, nie wszystkich...
    sciagniecie stanika moglo mi wystarczac gdy mialem lat 20, teraz juz z tego wyroslem.
    Tekst wartosciowy, bardzo dobry koniec. Jestem pod wrazeniem. Nie sciaganego stanika jednakze.

    · Zgłoś · 22 lata temu
  • Yalali
    dotyka głebi -po dłuższym namyśle stwierdzam że wywołał we mnie niepokój-ach jak niektóre sprawy potrafią was facetów sprowadzić na ziemie:)

    · Zgłoś · 22 lata temu
  • KRZYK
    Salvador Dali robi sobie wąsy na żel.

    · Zgłoś · 22 lata temu
  • netah
    czas jak świeży klejący się chleb, żurawie... i te przedwcześnie poszarzałe sępie dni z przeszłości=> prawie bardzo dobrze

    · Zgłoś · 22 lata temu