Chodzę po pustych
ulicach
wśród pustych ludzi
węże moich rąk
kuszą ponętne Ewy
kolorowych okładek
Eden słońca parzy pysk
rozogniony młodzieńczością
Wielki trójkątny wulkan
wypluwa z siebie gorący śluz oczu
by monotonią widzenia
zniszczyć ogród mej duszy
sumienie umarło w 36 stopniach
na gałęziach żył
brązowieje nadgryzione jabłko księżyca
Nie zachwyca mnie wielki wulkan wypluwajacy goracy sluz oczu ale to drobiazg. Tekst nie w moim stylu ale to nie oznacza ze nie dstrzegam dojrzalosci w poslugiwaniu sie slowem. Oceniony na "przecietny".
hmm, widac ci ktorzy potrafia czytac sa na wakacjach i wywroty nie odwiedzaja.
ale jest to moja, czysto subiektywna , ocena.