Nad Ranem

Stedam


Zapominam już powoli dawne sprawy.
Tych przyjaciół, co to wtedy przy mnie byli.
Ze mną śnili,
Ze mną pili,
I bawili się do rana.
Zapominam już powoli tamte sprawy.

Nie pamiętam już tych długich, dziwnych rozmów.
Tych problemów z lat młodzieńczych co się snuły.
Co nam psuły,
Co ukłuły,
I rozpruły się gdzieś z rana.
Nie pamiętam już tych naszych, długich rozmów.

Już wyprałem swoje myśli z Jej warkocza.
Moje serce zapomniało jak się śmiała.
Jak płakała,
Całowała,
Jak kochała się do rana.
Osuszyłem swoje myśli z Jej warkocza.

Teraz spotkam ich czasami na ulicy.
Teraz wszystko jest inaczej, sam dziś piję.
Może żyję,
Czy nie żyję,
Tylko wyję sam do rana.
Czasem spotkam ich przypadkiem na ulicy.

Teraz tylko sam ze sobą ciągle gadam.
Za słuchacza mając głównie sufit głuchy.
Mokre ruchy,
Poty w puchy,
Kaszel suchy aż do rana.
Teraz ciągle sam ze sobą tylko gadam.

Ona poszła gdzieś daleko, hen daleko.
Ścięła warkocz od przeszłości się odcina.
Zapomina,
Gdzie rodzina,
Nie wytrzyma kiedyś z rana.
Ona poszła tak daleko, za daleko.

     12 marzec 1997


Stedam
Stedam
Wiersz · 22 września 1999
anonim