załóżmy, że

Rybak

tamtej osowiałej nocy w zakapturzonym
pociągu, gdzieś między Zamaszystym Gestem
a Lekkim i Powabnym Odgarnięciem Włosów
nie podszedłem do ciebie i nie spytałem: „skąd
tu tyle jaskrawych przykładów ścierania się
gąbczastych mimochodów”. Załóżmy, że minąłem
cię bez krnąbrnej polemiki, na korytarzu zraszanym
białym światłem barwy pulsującej krwi, albo spytałem:
„czy ty też nie istniejesz?”, a ty odpowiedziałaś:
„przykro mi, ale nie noszę zegarka”.

Załóżmy, że lgnąłbym do ciebie teraz mocniej, że
stałaś się lepem na pajęczynie moich osobnych skrzydełek,
a podmuchy wiatru mamy dzisiaj wyjątkowo silne.




Rybak
Rybak
Wiersz · 6 sierpnia 2002
anonim
  • netah
    pomysł fajny, metafory ok i całkiem zgrabne zdania... i co?... i nic! a że miałem nadzieję na dużo więcej, to można założyć, że wiersz wyszedł=> przeciętny

    · Zgłoś · 22 lata
  • AandT
    Nic dodac nic ujac. Czytasz moje mysli.
    Bardzo przecietny.

    · Zgłoś · 22 lata
  • netah
    taaa... ale co z odpowiedzią na maila? niepamięć, czy zagubienie?

    · Zgłoś · 22 lata
  • AandT
    Zagubienie. Odezwij sie ponownie, prosze.
    Przepraszam.

    · Zgłoś · 22 lata
  • KRZYK
    Cynizm dość ciekawy formalnie. Nic poza tym :-)

    · Zgłoś · 22 lata