*** [a oto i łzy]
nF
A oto i łzy
które tak pieczołowicie zdrapałem ze ściany.
Trzymam je na wyściółce z bezsennych nocy,
w ten sposób cały czas zachowują świeżość,
nawet czasem jeszcze w deszczowe noce
przybierają ten fascynujący odcień czerwieni
który przynosi mi tylko na myśl
oczy mojej kochanki
której istnienie jestem w stanie
poddawać w wątpliwość.
Wiem że takie łzy to naprawdę nic wielkiego
szczególnie dla was, którzy cuda świata
nosicie w kieszeniach
wraz ze zużytymi chustkami
i paczkami papierosów które mają
nieszczególną szansę przemienić się w sukces.
Ale łzy są ze mną chyba od zawsze,
były też jedyną rzeczą którą wyniosłem z pożaru
który strawił też całe moje życie.
To chyba trochę masochistyczne
że nadałem im imiona
i ułożyłem chronologicznie, alfabetycznie
oraz od łzy największej do najmniejszej,
choć wszystkie naprawdę wyglądają tak samo
a ta największa jest zawsze
unikatowo piękna.
A oto i łzy
które tak pieczołowicie zdrapałem ze ściany.
Trzymam je na wyściółce z bezsennych nocy,
na małym ołtarzyku
obok bukietu niezapominajek.
nF
Wiersz
·
20 sierpnia 2002
jak na cibie to bzdura, jak na wywrote to geniusz poezji.
wiec pewnie dlatego poszlo.
he he he