staje się znów dla mnie świt, drzewo i ból kostki
wracam w świat oblany nową falą świeżości
deszczowo-płaczny dzień i spokój minionych ciem
księżyca jeden
sen
godziny lecą: druga, trzecia, już czwarta ta znacząca
i piąta bez zaskoczeń myśli w dół strąca i strąca
w mrok z piedestałów
w mrok ze snów
kiedy? sen!
gdzie? sen...
co? sen?
za bardzo mnie jest i mniej wietrznie
ramion w lecące w objęcia, lecz nie
gruchnęło o bruk
brak snu
śnię wciąż o jednym tym samym
śnię ciągle w śnie i na jawie
śnię w myślach, w pamięci, w pragnieniach
śnię, jak 'święty nie dostał zwolnienia'
o przebudzeniu śnię przebudzonych
w tym jednego, zaspanego i od wódy stroniącego
sen
sen
dzień
sen
sen
sen
sen
>>staje się znów dla mnie świt, drzewo i... ból kostki
Wydaje mi się, że ten jeden komentarz rozpracował moją poezję.
i piąta bez zaskoczeń myśli w dół strąca i strąca
w mrok z piedestałów
w mrok ze snów
bardzo mi się podoba...takie "nietypowe" [netah ;)]...
Pozdrawia Bartek J.
Co jest w nim wartosciowe?
Nie wazne.
Co jest wazne dla mnie to zupelny brak konstruktywnych komentarzy i rzeczowej analizy wiersza.
Zaluje ze nigdy krytyka nie byla moja mocna strona. Zaluje ze kilka osob ktore potrafilo to robic bardzo dobrze nie odwiedza juz Wywroty (sennajawa czy aandt)
Pan AloneAdrian ma całkowitą rację. Też chętnie wysłuchałbym dobrej krytyki, choćby powiedzenia co w wierszu jest takiego dobrego.