Wybaczcie

vompierz

Znam ból istnienia,
który mieszka w mej duszy
Widzę ulice zatopione w deszczu
Słyszę melodie smutku

Dzierżąc w dłoniach hańbe
niszczę rysunki na kamieniach...
obrazy umierających ludzi
pamiątki czarnych legend

Bardowie, grajkowie
opiewajcie swymi lutniami
imię mego męstwa
zniszczyłem obraz hańby
mych ojców...

nikt już tego nie słucha...
nikt nie pamięta...
tylko me serce wciaż pije goryczą
jakbym stał na czele

Podnosząc buławę daję znak ataku
setki konnych ruszyło na rzeź
Ta kobieta o szarych oczach...
ugina się pod ciężarem mego miecza...

Niebo wciaż płacze
nad tragedią minionych wieków
Ono nigdy nie zapomni..
Ja też..

Kamień pękł
Rysunek pozostał
zatarty, niewyraźny
wieczny...
Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Fatalny+ 3 głosy
vompierz
vompierz
Wiersz · 7 maja 2000
anonim