Spośród krzyku tysięcy tłumów
wyłowiłam głos
był cudowny
był mi znany
był mi bliski
zaczęłam go kochać
lecz im bardziej go poznawałam
tym on straszniej mnie ranił
aż w końcu gdy przeszliśmy
już prawie całą pustynię
on mnie zabił.
Starał się tak mocno
aby zadać mi jak największy ból
krzyczał i klnął
aż w końcu dopiął swego
póżniej uklęknął
nad mym ciałem
(a raczej nad tym co ze mnie zostało)
i zaczął płakać
płakał dzień , noc
lamentował
skończył.
I zaczął tłumaczyć , że tak będzie lepiej
że tam będzie lepiej
będę szczęśliwa
że zapomnę
o nim
i o tym piekle które mi życie wyrządziło na ziemi.
Urządził mi piękny , wprost cudowny pogrzeb
wśród sępów
piasków pustyni
skorpionów
palącego słońca
pod gołym błękitnym niebem,
przysypał mnie piaskiem
.