Kupmy stół,
będzie na czym położyć biały obrus
albo kraciastą serwetę,
postawić dzbanek gorącej herbaty,
oprzeć łokcie, chociaż nie wypada,
rozłożyć zdjęcia i rysunki dzieci,
liczyć ile zostało jeszcze do pierwszego,
pisać listy, wiersze, podania i życiorysy,
i kartki z życzeniami dla wnuków.
Kupmy stół
i wyślijmy listy do przyjaciół.
"Mamy stół, przyjedźcie i posiedźcie z nami."
Będziemy mogli zjeść przy nim kolację
i postawić kabałę, w którą nikt z nas nie wierzy,
a gdy będzie nam smutno, zapalimy świecę,
żeby za nas płakała.
Kupmy stół,
niech pobłogosławi
temu domowi.
Podoba mi się ten wiersz. Prosty, spokojny, nie jest nadęty, nie o wzniosłych motywach, wyszukanych zwrotach. Przygania miłe uczucia. Rusza wyobraźnię... warto się zatrzymać na chwilę...
ma i lęki, które mają swoje lekarstwa
błogość niewysłowiona
pachnie chlebem=> bdb