Przed leśniczówką wśród nefrytowych koron drzew
stoi człowiek otwierający bramę
ma klucz jedyny
przeszłość
stoi i nie może przejść
zamek jest zmienny i nieprzekupny
bo nie ma nic prócz tego co będzie
nie istnieją myśli pytające co w domu
czy żona wróciła w tą ciemność wszechświata
czy martwi się rozlewając łzy słonawej zupy
w przesadnie uśmiechnięty talerz
odkąd stanęły dwie nogi w śniegu
a śniegiem jest czas
odkąd dwie nogi które chcą się niecierpliwić
stanęły
człowiek nie jest smutny
głowę ma skierowaną w górę
jak luneta w pustym obserwatorium
ktoś wtedy koło niego przejdzie
szybkim i cienistym krokiem
a mężczyzna usłyszy
drzwi z dreszczem otwieranie
i głos
czas do domu - to wilków wołanie
Może ktoś Ci nie wierzy na słowo...