czarny odyniec
rył czarną ziemię
rozgryzał mokre grudy
sapaniem stękaniem
budził świt zamglony
moczył szarym deszczem
ziemisty horyzont
A we wsi opodal
stękaniem sapaniem
baba dziecko rodziła
już siódme
dziecko oczy otwarło
mamo nic się nie martw
nie potrzeba chleba
będę ryło ziemię
tylko przytul