Stół pusty.
Nakryty - wciąż pusty.
Pułmiski wypełnione nicością,
I krzesło bez właściciela.
To strawa dla ducha,
Strawa niczyja.
Bezpańska, odrzucona,
Niewidoczna dla wygłodniałych oczu.
Bezwonna , bezpostaciowa.
Umarła ze światłem,
Umarła razem z rozdartym sercem.
Nie niczyja ,lecz moja.
Pułmiski dają efekt podobny do terpantacji czaszki. W świetle powyższych, zastanawiam się nawet, czy zaprzeczenie sobie było zamierzone.
Tak sobie teraz pomyślałem, ale by to było inteligentne, gdyby na stole leżał pamiętnik. Ale nie o to chodziło, prawda?