Leśniczówka

Oryphiel

Jak sie wieść po świecie niesie
Nowy burdel powstał w lesie
Interesem Baba Jaga kręci
I zwierzęta hucią nęci
Na etacie u niej stoją
Dwie lisice, jeden gołąb
Cztery głupie kury
No i trzy wiewióry
Każdy tez ma swoje powołanie
Każdy inne ma zadanie
Od stosunków moczo-płciowych
Oraz tych od tylu – odbytowych
Przeszkolenie przeszły głupie kury
Które z chęcią użyczają swoje dziury
Gołąb Alfred, stary pedał
Swoją duszę gay’om sprzedał
Wszystkich samców obsługuje
Dupy daje i obciąga huje
Z lisicami żarty dawno się skończyły
Bo lisice w seksie używają siły
Sado-maso, bardzo proszę, na własne życzenie
Ale jak się podjarają, oskalpują przyrodzenie
A wiewióry?
Tak jak kury
Od walenia powszechnego
I od temu podobnego
Lecz wieiorom
Lepiej niźli kurom
Blow-job wychodzi
Czyli pospolicie lodzik

Jak się o burdelu zając zwiedział
To na dupie długo nie usiedział
Chciało się mu troche poharcować
Ale skąd na harce kasę wykołować?
Chodzi biedak w okolo nory, lamentuje
Oj ja biedny, jak się męczę, masturbuję
A tam używają sobie seks-burzuje
Skąd ja biedny osiem zlotych skombinuję?
Patrząc w cztery grosze z wielkim zalem
Postanowił iść się napierdolić jabalem
Splunął, postawił uszy na irokeza
I do Sowy, do monopolowego uderza
Po drodze spotkał przyjaciela starego
Cinkciarza, niedźwiedzia Alojzego
A że Alojzy nadziany zwierz
Od razu postawił flaszek sześć
Tak pili, palili i swawolili
A jak zabraklo to dokupili
Po paru godzinach tego maratonu
Zając był już bardzo bliski zgonu
I tak najebany w cztery dupy
Nie utrzymał w gaciach kupy
Za co z hukiem z lokalu go wyjebano
I zakaz ponownego wstępu mu dano

Jako że przyjaciół poznaje się biedzie
Tak i z lokalu wygramolił się niedźwiedź
Zabrał zająca pod śmierdzącą pachę
A pod drugą wziął na wynos bimbru flachę

Poszli więc do chaty Alojzego
Zabić sobie klina ostatniego
Siedzą piją, jak wypiją, polewają
I o ciężkim życiu rozprawiają
Lecz na dnie już tylko dwie kropelki
A u zająca dołek psychiczny jest wielki
Depresje swoją przed misiem odsłania
Że juz go ręka boli od ciągłego machania
Miś się nad zajączkiem ulitował
Huja mu popieścił, jaja pomasował
Zającowi krwią aż oczy napłynęły
Kiedy w dupie misia jaja mu utknęły
Rżnął niedźwiadka całą dobę
Aż się miś przywitał z grobem
Dupsko od nasienia mu strzeliła
Tak jak nieustannie pompowana piła
Skroił zając nieboszczyka szmal
Zaklął szpetnie i uderzył w sina dal
Kierunek marszu był wiadomy
Jako że seksem rozbestwiony
Z wielka gotówką w kieszeni
PomyClał sobie że zakorzeni
Hujka u jednej z kurek
Lub jednej z wiewiórek

Na to Baba Jaga bardzo rada
Przed klientem wpół się składa
Żywy towar reklamuje
I rabaty oferuje
Lecz gdyby ona wiedziała co ją czeka w przyszłości
Że zając personel na śmierć zajebie, a także gości
Lecz ona nie wiedziała
I przez to zbankrutowała
A zając? Stary nekromata
Od zwlok do zwlok lata
I używa sobie podług własnej woli
Bo denatów to już nic nie boli


Oryphiel
Oryphiel
Wiersz · 6 czerwca 2000
anonim
  • Anonimowy Użytkownik
    ala
    obrzydliwy jest ten wiersz;/

    · Zgłoś · 18 lat
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Męczące było czytania tego utworu...

    · Zgłoś · 17 lat