Literatura

** (wiersz)

mona

Ironia zastygała jej na ustach
Sińce służyły za makijaż
Narkotykiem była samotność
Nieprzebrane słowa same ulatywały
Jak dym z papierosów, których notabene nie paliła
Co noc upijała się litrami alkoholicznych łez
A ze snu wyrywał ją dawny, dziecięcy szept

Dziś niewiele widzę w niej z tamtych lat
Nie ma w niej czystej hipokryzji
Ani wyduszonej dobroci
Kupuje bez rachunku
Bo zlikwidowała konto sumienia
Nie ugniata już stabilnego dna
Nie chwyta chwiejnego wierzchołka

Tylko spada poniżej degeneracji
Nie podejmując szczytnych walk
Bez cienia obłędu oddaje walkowery
Nadal cielesna gna bez opamiętania
Po podłodze życia szukając śmiertelnych ran

Z wraku człowieka został zwykły, opustoszały wrak



niczego sobie+ 4 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Janek 27 maja 2003, 14:01
Jak dla mnie b. dobry. Wiersz bliski mojego wyobrażenia o idealnej poezji.
szako 27 maja 2003, 15:58
ładne , nawet bardzo
szczegolnie "Nieprzebrane słowa same ulatywały
Jak dym z papierosów, których notabene nie paliła"
whiteshrew
whiteshrew 30 maja 2003, 17:14
Dziękuję, za skomentownie, ale gdzie ta krytyka??
( wiem, że to nienormalne upominać się o krytykę ;) ale ja zawsze tak nienajnormalniej się czułam )
nocka 5 czerwca 2003, 23:17
chcesz to masz: nie lubie czytac o zmarnowanych ludziach (nudne), szczerze mowiac dla mnie to taki przecietny ten wiersz
przysłano: 28 maja 2003

Inne teksty autora

* ja romantyczna
whiteshrew
* autoportret
whiteshrew
*a za oknem motyle
whiteshrew
* a za oknem motyle
whiteshrew
* cztery kąty *
whiteshrew
* nieostro *
whiteshrew
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca