OFREIDA – część 1 *
wielu mówi, że wstrzemięźliwość może czynić cuda – wypędza złe duchy i czyści duszę, ale co tam, wiedz że kawa w Arabii musi być czarna jak studnia bez dna, a wiosna gorąca jak brzęczenie pszczół – inaczej powracasz do tych co mówią, że wstrzemięźliwość czyni cuda
Dramat
o wodzie i winie
Dialog prowadzą: Hubal-d i Andromacha
(od czasu do czasu Echo)
Echo:
Zawiąż i dłonie i stopy – niech przepadnie, zawiąż mu język, niech nie bredzi ni słowa – niech jakikolwiek spływa daleko i płytko i durnie w rozmowach – niech związany na zawsze miejsc jego poematu nigdy nie szukać, niech bredzi zagrożony! Niech!
Andromacha (patrz):
patrz – wierszem mnie piszesz
więc pisz i namaluj
rozmarynowym różanecznikiem
i pod nim liście co spadną ucałuj
więc czekam lekko przyjemnie pisuj
na drugą stronę nie patrz gdzie czekam
na drugiej stronie? - jeszcze daleko!
daleko jeszcze do drugiej sprawy
więc na mnie czekaj – przyjdę
zobaczysz
Hubal-d (Storczyk):
nie powiem więcej najgorsza pod słońcem
obcy daleko z którą co spoczynek
nie pierwszy będę a zginiesz najpiękniej
czyż pokochasz jutro czyż miłość gorąca?
kto dzisiaj kocha, czemu ginie storczyk
czemu na ganku ciągle ciebie nie ma
nie słyszę kroków gdy spoczynek jeden
snuje obłędem ostem powyściela
tam gdzie storczyki kurtyna w teatrze
podnosi dziwy gotuje poczekaj
aż sztuka o nic nie prosi cierpliwa
teatrem powiedz czekaj aż poczekam
Echo:
scena storczyków pośród ziemi pragnień
a kurtyna w dwoje rwie na strzępy czekać
Andromacha (Pieśń o wodzie i winie I):
Spójrz, ziemia jak łuska okrywa –
oto pośród głębiny jest strach,
w ogródku źródło, źródełko tryska
odbiciem po twarzy – odbija, przemyka
obrazu dno i zmęczona źrenica
a powiek nie zna nikt – bo strach
woda odbiciem na ustach daleko nie odchodzi,
zrasza znów nie usta a w drzwiach postać
i w ręku ma dwa klucze i drwiny sztylet
i znowu znak odbiciem w pochyleniu
nad lustrem życia wody,
w poplusku dłoni wyciągniętych głęboko
a teraz znowu światło i klucz w obrocie w dłoni
w zamku nie zardzewiałym lecz rudym
od słowa wieczorów i poranków
w wodzie zielonookiej ufnej – nie zna nikt!
ani swych przyjaciół szczerych ani kogoś
kto by tu zszedł i w wodzie po ruczaju
moczył i stopy – i znów ktoś nosi drwinę
i pyta kto ty jest
i kto i dlaczego i komu
wodę pić, i z kim masz dreptać dalej
i dalej, do raju gdzie są drzwi
a klucz drugi się obraca – pamiętam kilka zdań
raz – ty kochanka, dwa – kocham ja –
na trzy skrzypią drzwi i ruda przestrzeń łajdak
po przejściu znów są drzwi zamknięte
drugim kluczem, i tego nie zna nikt
co stanie się – lecz kiedyś – bo tego nie zna nikt
gdzie było, źródło tryska i stopom tylko przejść
i drzwi się znów otworzą, i słychać w dali śpiew:
„Bo tego nie zna nikt
ty kochasz, ja kochanka
na raz zaskrzypią drzwi,
na dwa jest rudy łajdak,
kto nam zastuka w okno
ten jest przeklęty w okno,
a kto zastuka w drzwi
temu i nie otworzą”
Tymczasem widać cebry i wzrok na cebrach trzyma
bo kiedyś przy tych cebrach ja byłem i dziewczyna
bo kiedy kołowrotem zakręcił rudy kocur
tam dłoń na kołowrocie, dziewczynie – obok dzban –
pomyślną jak pochodnia pośrodku kolumnady,
na kolumnadach dań, od głębi, ktoś w nich siedzi
i słychać pośród zdań słowo do wody brane:
płyń … nie zna nikt … i komu … drwiny sztylet
w głębinie .. źrenice … tam… blask … kolumnady
Wpisz się mój chłopcze do głębi wody
i z mych pokoleń z niewielkich słów …
morze… się jeszcze winę obłoże, może?
a słoną wodą obmyję czasy wojen i żęć,
strumień dziś słodki i słodka woda
po przejściu w chłodzie dwojga i w drzwi,
po kluczach śladów z kolumnad słowach
w armiach się chłopcze wykupisz tańcach
na ziemi rudej – prawie czerwonej, ziemia jak łuska
do głębi sięga, a morze morzem, a ląd jest lądem,
ktoś znowu pyta:
powiedz, że dziewczę, daleko źródła? – daleko… mówi
głos, co je strzeże, znowu pytanie:
kto źródła strzeże? kto w wodzie jest …
tam jest ten strażnik co w wodzie pląsa, cały
wnurzony – tam w wodzie sens, a cała woda
nie jest strapiona jest woda lekka – aby ją pić,
kamień zielenią po świeżej burzy zakręca
wody wkuwane krople, zielony cały gdyż cały wierzy,
że woda żywa kamienie kocha,
i cały kamień wciąż twardo stoi na drodze wody
co go obmywa, zielonooki kamień omszony
zieleni mchami w wodę włożony.
Wpiszcie się chłopcy w wodę zielenią, kamieniem senne
położyć kwiaty, bo gdzie są kwiaty i tamte lata
tam chłopcy z lata co mnie kochali, cali w zieleniach
jak moje oczy – kamień jest mokry mchem wstać i iść
i pośród wody za drzwiami dwoma
przebudzić w wodzie czerwoną krew.
Przenika woda czerwoną barwą,
krwista pochodnia pośród kamieni,
ona poznała jedna swą głębią, woda jak perła
czarną zasiała rozmowę czarną a potem jasną –
wiele jest słowa pośrodku czerni, kilka jest pereł
czarnych wybranych i jedna perła jasna co świeci
pośrodku czarnych kilku spełnianych – pośrodku kilku
czarnych podnosi żywioł na ziemi i pośród nieba
Jana, jak płomień świetlna jak włosy perła świetlista
na chwałę morza miała zwierciadło – szklane? cieniste!
taflą cienistą w barwy jesieni perlistą tęczą przenikał chaber
cieniem kładzionym na perłach czarnych.
Wpisz się mój chłopcze nie wstydem we mnie,
w moje zwierciadło cieniem przenikaj,
przenikaj w rytmach pereł tak czarnych
kiedy ja jasna ciebie dotykam, ja perła jasna
światłem tajemna, ogromne chłopcze masz
z tych pokoleń jasne udziały gdzie czarne perły
w szarym swym znoju szyją na cebrach płaszcz
w winie tkanym więc się wyprostuj i we mnie nagle
obudź drzemiące perliste skronie,
skronie me jasne a twoje w cieniu pereł tak
czarnych jak chmary w burzy ja błyskawica pośrodku morza
perłami w czerni świat dla mnie służy.
Wpisz się mój chłopcze dla jednej perły,
nie zbieraj więcej, po cóż – dlaczego?
poszukuj jednej świecącej perły w kwiatach zielenią
i pośród swego życia co piszesz
sam dla swej chwili, która i będzie – tak musi ciążyć
fala, znad morza spływa w cembrzyny – i kaskadami
do mnie podąża, do perły jasnej co nie zasypia –
ja studnia czarnej głębokiej wody
pośród cembrzyny perłą ja jestem, dla wina!
byś zrywał ze mnie płatki w rozkoszy
posłuchaj słów moich i mojej
w drzwiach rozmowy:
kiedy kocham, raz są drzwi, kiedy mówię – dwa są oczy,
a po przejściu wśród ogrodu, tam są stopy
wszystkich dni, moje słowa słychać w nowiu
moje słowa tylko słysz, słyszysz, mówię, teraz śpiewam
gdzie nie byłeś – byłam przecież, słychać z okna w szybach
śniegu słowa raz i słowa dwa:
„Słowa proste ponieś w dal
słowa całe nie rozdzielaj,
milcz, kiedy dobrze wiem
ale wołam, kiedy nie mam
kiedy nie wiem wołam głośniej
w drodze na skrót krótki kurs
jednym jachtem z jednym portem
w brzegu, morzach, w szarym wołam”
Ziemia jest łuską pancerza nieba, które przy studni w słowie dojrzewa, a gdy dojrzewa snuje, ponoć przemija, spójrz tam przy drzewie czeka dziewczyna, w dzień każdy pisze dla ciebie wiersze – jakbyś nie wiedział, jakbyś w nieszczęście był jej wrzucony na wydmy puste, słonego morza – ponoć są pisaki suche i czyste ale jałowe bez wody mokrej, suche i płytkie i nie spełnione mimo milionów ziaren obietnic rzucanych wiatrem na pustej drodze spełnień i marzeń może obietnic, ale milionem suchej ochłody, bez wody czystej bez chłodu wody, piaskiem prószone w patrzące oczy, a oczy wierne a oczy czyste i są me oczy czasem wilgocią jakoś nie wiedząc, jakbyś nie wiedział i nawet pytał – dlaczego pisakiem na plaży chodzą? Dlaczego piaskiem po plaży chodzę?
Nie pisz na pisaku ni słowa więcej ni wodą piachu nie zlewaj myśląc, że wydmy wodą nawodnisz szczęściem, kiedy ja czekam, tuż wydmy, obok, obok cembrzyny na brzegu morza w prostych malinach i prostych falach w spienieniach fali co z morza bywa ale na słodkich wodach cembrzyny, szczepem zielonym chłopcze więc jesteś pośród kamieni mchami przykrymi, takich … ty chłopcze, nie mam ich więcej, takich jak ty nie ma na wydmach pośród milionów ziaren, na żywej ścieżce pośrodku malin i żywej fali spienionych oczach na słodkich wodach zawsze zebranych na wodzie żywej wypitej wczoraj – jak w moje słowa wczoraj pisane:
„Bo tego nie zna nikt
ty kochasz, ja kochanka
na raz zaskrzypią drzwi,
na dwa jest rudy łajdak,
kto nam zastuka w okno
ten jest przeklęty w okno,
a kto zastuka w drzwi
temu i nie otworzą”
(na motywach biblijnych)
14 marca, 2020
Hubal-d (Pieśń o wodzie i winie II):
Wino twoje się snuje, wino twoje się leje,
jak różowe kolce wino twe uwodzę,
wino twoje smakuję wino twoje ja piję,
jak zielone dwa światła natchnione we wodzie –
jak dwie perły czarne gdy wracają do gniazda,
a tam usta zebrane umaczane we winie,
usta krwiste i jędrne mają mnie w dotyku,
chodzę w ustach krwistych i jakże szalonych,
zmaczam wargi w twych ustach w uniesieniach bez liku
i ten uśmiech od oczu w ustach gdzieś w kąciku …
czar wina na ustach wciąż przy tobie ja czuję
tak w uśmiechu na ustach cały świat i ginie,
a w kącikach przychodzą, natchnione, żarliwe …
świat bajeczny płomienny w winie zatopiony
gdy całujesz me usta w winie … rozmodlony
15 marca, 2020
Hubal-d i Andromacha (Pieśń o wodzie i winie III):
Hubal-d:
Słyszę już kroki, słyszę słowa jedne,
pod sklepieniem katedry i piwnicy wina
psyche się kołysze w zaprzęgnięte konie,
karoca już czeka w kare konie kute.
Andromacha:
Rzekłeś: rys jak znaki czynione na wodzie –
jest istota wina – jestestwo na zmysłach.
Hubal-d:
Jak kontur w budowie zarys przyszłej chwili
znaczony na winie by wino wywyższać.
Andromacha:
Nie czekaj! – bat w dłonie! – ruszać i nie zwlekać,
jeden jest w rządzie król co wina strzeże
i są zagadki pisane we wodzie – stare satyry,
wiem, że chociaż królem, ty zbrojnych zaciągasz.
Hubal-d:
Sztuka jest i prawdą drogą sprzymierzonych
wziętych na twe świadki, że król nad mocarze
legendy już tworzy i tworzy narody – gotowe
Andromacha:
Na wino czerwone, czerpnąć z mokrej wody – źródlanej …
Hubal-d:
Gdzie owy stary strażnik wody strzeże dniami
a nocami po świetle w potężni – układa sznur pereł
i mówi do siebie, nocami i dniami:
„Jedna biała będzie, jedna czarna przyjdzie,
jedna co odmładza – a druga na starość …
jedna światłem perli – a druga ciemnością
w zieleniach na wodzie smugi pozostawia”
Andromacha:
Panie, strują wody w mgłę przeszła przy winie.
Echo:
Jedna czarna tezą a druga w syntezie
pisze w prochu marnym historię o winie.
Andromacha:
Spojrzyj! za horyzont! kiedy będzie jutro? –
wtedy będzie znowu sznur pereł przypływał, a…
tego co myślę, ja widzę! – nie powiem nikomu…
Hubal-d:
Pani, wiem co jest zamysłem a co szczerą winą
lecz tego co robię również nie opiszę,
tego co ty myślisz – widząc, będąc uwięzioną
nie tym co zmyślone, lecz tym co ja piszę
i z małą dygresja kilka słów od pereł:
Andromacha:
Od tej jednej białej i od kilku czarnych
Woda co je leje – mam być uwięziona?
Hubal-d:
Nie! – to sznur pereł będzie miłość … damy …
a miłość jest wolna jak wino od wody
rozlane po ustach, usta strzegą wina
i porozlewamy… wśród morza w ochłody,
solą na plaży bielą się już kości.
15 marca, 2020
Hubal-d (Pieśń o wodzie i winie IV):
Wino ty takie ładne i śliczna dziewczęca,
wino bukietem krwawym uroczymi płynie,
rozleję cię w kielichy i dotknę do … usta,
wino cudowne moje lać się będziesz więcej,
odnajdę gniazdo bocianie i zbiję szybę,
pułapkę na lustrze drogi rozleję w miody
i róże nie te sztuczne ale te prawdziwe
jako świece postawię w pogrzeby, (…)
w pogrzeby przejdziemy po gościńcu co nas zawsze czekał
tacy śmiechem obrani tacy wiecznie młodzi,
dwie przepiórki szarawe pochwycimy w dłonie
i będziemy jak dzieci w śmiechach się bawili
przy zabawie …
w jednej sprawie poważnej lecz zawsze radosnej
jednym dźwiękiem klaskali a dłonie … twych dotknę
i będziemy w tej chwili na razie tym razem
tacy jedni jedyni dwoje w obcej chwili?
16 marca, 2020
Hubal-d (Pieśń o wodzie i winie V):
To opowieść o winie, oto wino moje –
idę a ty czekanie i dni co nie miną,
z szyszkami sensu pośród imienia stoję
sosen jak ty me dęby i jak synonimy,
imiona win kojące i rzewne, ty wino
wzorem, wiedza wszytka – o ty! jesteś nie wiadoma,
to otóż wiedza wszystka z woli będzie płynąć
powoli po tej ziemi zlegnie nieruchoma,
zaś z przeciwnej strony idę na wprost przeciw siebie,
przeciwko z drugiej groźnie przeciwnie milczącej
przestrzeni, w której płoniesz zamknięta, wbrew rany i niebu
vis-a-vis dno zadały wina ukochane
otwierając w nim źródło wody wojującą
tego lądu podział na morza tak i na burzę
usta powoli zbliżam w kielichy i znaki
wszelakiej wbrew przeciwnie wody rozlewanej –
myślałem nieraz czasem, że droga nie pełna
w dawne melodie wiedzie ale to złudzenie,
może tam na zmarszczce wody jedna wstanie pełnia?
może wino w czarne jagody znowu się przeleje?
17 marca, 2020
Hubal-d (Pieśń o wodzie i winie VI):
i owszem się z tobą pogodzę
i owszem z tobą się zażyję
jak cię wymyślę zmilknę
bogactwem nad życie
jakim że odpowiem słowem
jakimi cię zyskiem obsypię
ty jedna, jedyna odpowiesz
kiedy cię przeniknę
a kiedy obsypię weselem
i w ciebie najdroższa uwierzę
tobie jedyna na zawsze
powiem że wierzę
i tylko wiernie dziś się boję
że nie wszystko do ciebie należy
i jeszcze niczego nie powiem
w zachwycie szczerym
18 marca, 2020
Hubal-d (ballada o swetrze i o berecie):
stałem wiele miesięcy a ona
ostro głosiła przez bramy kwestę
a ja czułem się chmurą bez piwa –
ależ ona poemat w berecie!
szare smaki o góry oparte
miłkiem żółtym rozlewał się pożóg
z każdym rankiem szedł za mną poemat
w kweście swetra a za swetrem beret
również w kweście nieba i wśród prochu
w smak poranny dwa długie warkocze
jedną bramę ktoś wtedy otwierał
był tam sweter i ona w berecie
i czasami na czczo i bez wódki
można było i o piwie marzyć
jedna kwesta stukała w obcasy
jeden beret tylko w swetrze jednym
świat dzielił się na chwile: wymaluj
albo wypisz mnie ty z tego świata
kiedy moje dłonie dotykały
tego swetra w warkoczach bereta
18 marca, 2020
Andromacha (balladka o dębie):
żołądź mały niemniej pulchny pączek
pełen dębu tęgi ziarna tęczy kolec
dziki szary w okurzonym pędzie
głogu malin i truskawek potem
chwost ceglany szczery rozlewany
jak ulane gniazdo wróbla albo srocze
gwoździk leśny chaber i skropiony
nie schluśnięty błękitnawy chłopiec
ach te dęby dziś tak mocno najeżone
taki żołądź mały, kiedyś mały chłopiec …
19 marca, 2020
Pierwszy monolog Hubal-da (Pieśń o wodzie i winie VII)
nie przeszłem szukać Boga lecz kamienie
to tu na polskiej ziemi tu na scenie
było nie było stało zgroza jedna
droga do Polski a na dziejach ciało
wisiało na zakrętach historii znów
cierniem kłuli spokojnie dźwigając ból
i tam gdzie jeszcze dalej spójrz dalej no
spójrz narysuj kajdany zgroza i ból
wśród ulicznic piechoty kawaleria
krwawa toczy się jednia i zabawa
jak woda spadał strumień dalej wino
szły wśród zdarzeń i w tłumie tysiąclecia
Golgoty i tablic lar dźwigając się
bólem śmiał na drodze Golgoty stał stał
i szedł dalej i szedł na zakręcie lat
gdy słowo się stało winem kto wino
lał i lał i tragedią wieków sceny
tragedią ludzkich wody i winem nie
spitym i tragedią na wieki wieki
kto do sumień wody słowikowych piór
porozkładał i mawiał że wino na
rany ja wiem jest chusta Weroniki
za chustą historia cieszy i cieszy
i raduje na zakrętach cierniami
po głowie dalej nieś belkę tłumie i
tragedię wypisuj kamieniem – woda
opływa kamień omszały zielony
jest rada: Jerozolimskie ulice
jedna rada zapomnij więc zapomnij
i nie nudź że przyszedłem szukać Boga
bo być a nie być wciąż jest tym pytaniem
woda i wino pytanie gdzie kręta
z podłości nieustannej zawracam do
siebie zawsze pamiętam gdzie jest to być
albo nie być i wiele pytań wstaje
dlaczego pamięć moja nieustannie
dźwiga belkę tu w kosmicznym nad aktem
zgryzota poniewierka i deszcz
Echo:
deszcz, deszcz
20 marca, 2020
Drugi monolog Hubal-da (Ballada o wodzie i winie)
wypiłem swobodę na placu wolności za miastem,
na stołku usiadłem więc zawsze i mogę powiedzieć:
wypiłem butelkę i wodę sodową zmąciłem
i puszcza bąbelki i puszcza kropelki na lewo
i prawo
wypiłem wodę sodową na placu wolności,
na stołku więc usiądź i zamów więc pierwszą kawę
puść kantem i bryczką w trąbiącą winem ulewę
w szarych podwórkach na poły otwartych na poły
zapartych
i w piórkach wolności i w białej kopercie jak dawniej
maleńkim rowerem, ty w czarnej woalce na twarzy
w pamięci cię wspomnę, widziałem głos ślady chodzące
wciąż za mną i szalem szalonym pęd wiatru owijał
lichtarze
bryczka naprawdę płynęła pośrodku ulicy
w dziecinnie rozchwiany dziewczęcy muzyczny sweter
moher przemawiał przemawiał dosłownie na progu
zakwitłaś codziennie serdecznym codziennym śmiechem –
Echo:
zakwitłaś
24 marca, 2020
Andromacha (przemakanie):
deszcz nienagannie wali o szyby
i stuka dniami po każdym szkle
często nie gęsto w ogóle stale
za każdym razem jeszcze i nie
co krok zamacza czyjeś to ślady
po stokroć krągło trwale na czas
i z każdą kroplą nie daje rady
na wprost co chwile i raz po raz
masowo ciecze stokrotnie dzwoni
po tysiąc razy otwierasz skroń
a krew się burzy po wszystkie czasy
tak nieodparcie wyciągasz dłoń
i w dalszym ciągu i w każdej chwili
tak bez przystanku przewlekle wiesz
że nieprzerwanie i nienagannie
jedna przemakam ja o tym wiem
26 marca, 2020
Hubal-d: (rozwiąż równanie)
w zaloty wciąż patrzę na kobietę
patrzę … dlaczego nie bujamy w ramionach
posprawdzałem w rozstępach aliansów
geometrycznie i misternie metrem
misternie w lipach i sosny strzępach
w każdy cynamonu centymetrze
w ostrokrzewie a kolec do świtu
prześlicznie gałązkę podlewał a
w każdym kąciku patrzał głośno a
i wołał przechowam wykorzystam
wycisnę do wody, .. cytrynka? – winko?
rozwiąż równanie: e tam – e równa się energia
Hubal-d (jak wino próżne)
z więźnia na skale drążę pieśni wszelką
aby się napić wina do syta
nad skałą laską macham, bóg nią jest –
fuszerka,
uderzą w arkady jak jedną ofiarą
jak werbel jak zbrodnia i jak gnuśny akord
jak ranny kindżał i czyjeś pragnienie
bezmiernie o skałę opieram, ja katem
a kto jest ofiarą ja nie wiem! ja nie wiem?
i tak beznadziejnie toczę wino próżne
wodę maczam w nadziei w słowie szukam
niech nie zginę i mówię zraniony zwierciadłem
kindżałem bezwiednie wrogim i upływem
zarazą – bóg broni! niech broni do kata!
co mówisz co przeczysz krzycz a nie proś więcej
żarłocznie podgryzaj słone perły zdarzeń
tam czarne są perły i jedna ze wspomnień
nożem toczę koło okrawam przestrzenie
kindżał jest ranny i krwawi i krwawi
zbawieniem w pustynię jest ucho igielne
aż woda wytryśnie ze skał, ze skały
żarłocznej przestrzeni ironii złowrogiej
tam dźwiękiem jest witraż i szkło co nie mawia
i słuchem jest spowiedź i oko wypomnień
jest przegląd złudzenia i prawda i prawda
a kindżał zraniony i nóż tańczy w wodzie
bębenek wystuka nuty i rytm przejdzie
wyrwany na kata i nie w ofiary brany
czar jadem dogryza czar jadem zagarnia
czar jadem spełniany i rwany i rwany
i obcy na wieki jad brzmiący jak akord
zażera tkaniny wyjada i spija
upaja się szturmem – ja katem w ofiary!
Echo:
jak katem w ofiary wygarnia
wygarnia
gdy boisz się czasu lata to się nie bój, prawdą jest to, że piramidy stoją nieporuszone, żyjesz – to dobrze, marzysz – to jeszcze lepiej, ale nie płacz! – piramidy, oazy i fatamorgany są tylko na pustyni, a lato się powtarza
AUTOR: ANDRZEJ FERET
* OFREIDA – część 2: