OFREIDA – część 2 *
Gdy boisz się czasu lata to się nie bój, prawdą jest to, że piramidy stoją nieporuszone, żyjesz – to dobrze , marzysz – to jeszcze lepiej, ale nie płacz! – piramidy, oazy i fatamorgany są tylko na pustyni, a lato się powtarza.
ROZMOWA LIRYCZNA
(z cyklu PIEŚNI POŚRÓD SŁÓW)
POEZJA O DZIEWCZYNIE
Dialog prowadzą: Hubal-d i Andromacha
(od czasu do czasu Echo)
Echo (WŁAŚNIE TY):
Własne bycie to sny, wszelkie okamgnienie,
Własne cielesne dni, co bym nic nie zmienił.
Hubal-d:
Moja trwoga tak trwa,
Cudny mrok pomiędzy nami,
A szczęścia nocy blask,
Co byś ty pomiędzy pieśniami.
śpiewałaś spokojem, szminką krwawą z ust,
Takim byłem znojem, w świecie wiolinowych ud.
Andromacha:
Kiedy ciebie wspominam,
I tak rzewnie wciąż płaczę,
Pragnę na powrót westchnienia,
Wiem, że kiedyś zobaczę.
19 czerwca, 2017
Andromacha (MIEJSCE ZAMIESZKANIA):
Z zazdrości wiary w swoje skrzydła,
Na pędach burzy i uniesień,
Poupadały młode lata,
Lata zazdrości i wyniesień.
jest władcze słowo co gwar ptasi,
Gna poszukując wśród jesieni,
Pragnęły ptaki śpiewać wiosną
I swoją szansę w miody zmienić.
jest pewien wymiar na tej ziemi,
Wymiar naszego zamieszkania,
Gdzie w smutne dusze ktoś przemienił
I wziął zaczątek zaufania?
Po ścieżkach zimy przyszli ludzie,
I miast owoców raju zbierać,
Szukają ciągle mętnych złudzeń,
Oni więc przyszli poumierać.
jest pewien wymiar do serc raju,
I są źli ludzie co tu przyszli,
jest wymiar-miejsce zamieszkania,
jest taki kraj, w śnie, co nie uśnie,
jest wymiar-miejsce umierania.
18 czerwca, 2017
hubal-d (ZAPATRZENIE):
Kiedy wznoszę oczami dziewczynę,
Porannego spadku,
O poranku zmierzchu,
Ruina na nowo we śnie ginie,
Tam kształty stokrotek jaśminowych blasków,
Cała jesteś w śnie, we winie.
Tak bym z chmur spłynął,
W słowach konwalii majowych,
Byś była moją dziewczyną jedyną,
Słodką, skrzętną –
W wypełnieniach w słowy,
Bym twoją miłością przeminął,
By zagasły cienie zagrane we mowy,
W spotkaniu z wieczorną jedyną.
Całą jesteś ogrodem albo tyś jeziorem,
W ogniach w taflach zasłon przemienionych dróg,
W pragnieniach prawdziwych,
Bym całą tobą był strojony,
Z tobą zapatrzony,
Bym cały był tobą i prawdziwym z snów…
Tak wciąż pamiętam z tamtymi dni,
Kiedy za dłonią w dłoń my zakochani,
Szlochaliśmy w wieczornych słowach w sny,
Takimi byliśmy w sobie wybierani.
W wichrach majowych,
W pieśniach konwalii białych,
W spotkanych dniach, nie licząc godzin,
Miła ty cała w snach w oczu zabieranych nocami,
Całą sobą pięknie we mrokach całą sobą chodzisz.
20 czerwca, 2017
Hubal-d (ŚNIEŻNA PANI):
Z mojego hymnu słów tak wiele,
Tak trwałem w hymnie w środku nocy,
Od kiedym w czasie hymn z weselem,
Popatrz ma miła w moje oczy.
Spróchniałem w nocy w dróg zagraniem,
Echo:
W słowami tkliwe światła kresy,
Gdzie się skończyłaś boga graniem,
I zaświtałaś łąką w biesy.
Nielekkie słowa, ważniejsze sny,
W pośrodku wszelkich wytłumaczeń,
Hubal-d:
Wygórowane w twoich zmowach,
Gdzie tak pragnąłem? – że tłumaczę.
Zagrałaś cicho w me ramiona,
Mam ciebie całą gdzie spotkania gra,
Cała ty – nie mamy w słowach słowa?
Echo:
Szukajmy siebie – to miła śnieżna gra.
luty, 1990
Echo (WYPROMIENIENIEM):
Mówmy sobie namiętnie,
Od słów co z rosy wyrosły,
Tchnieniem ust kolorami,
Konwalią Pani wiosny.
Hubal-d:
Wtedy spojrzysz mi w oczy,
Tak bym skonał w błękicie,
I niczego nie zgubił,
Z kwiatów wiosny zachwycie.
Wypromienieniem całym,
Rozkosz wziętą w niewolę,
Andromacha:
Sukni spływającej atłasem,
Czyż się kiedyś wyzwolę?
Hubald:
Powiedz Pani bo nie wiem,
Siostro bieli w konwaliach,
Zrywać pragnę tak wiosnę,
W majowych tulić barwach.
wrzesień, 1990
Echo (Z OCZU ZAZDROŚCIĄ):
Żyjmy zdrowiej bez grzechów,
Życie ma być spokojne,
Grzechom słońce nie szlocha,
Srebro w blasku nie blednie.
Żyjmy jak da się tylko,
Gdzie są łąki a kruki
Rozpięły smutki nocne,
Zaczarowały mroki.
Andromacha:
Mój wiek nie licz kochanie,
Hubal-d:
Żyj sobą kolorowa,
Bez twoich kolorów zginę,
Potrafię i ja kolorować.
Andromacha:
I ułożymy miłością,
O tym, że ja i miłość,
Spotkań z oczu zazdrością –
Wiekami nie przeminą.
wrzesień, 1990
Hubal-d (W NIEWOLĘ):
Nam się śpieszy niedoczas,
W chwil jak w trawy przerosłe,
śnieniem kiści nut gron znak,
Zabierając w snów trzosy.
Kiedy wyznasz kochana,
Żem wpatrzony w błękicie,
Przecież byłaś we głębi,
łzą tęsknoty w zenicie.
Chwil ze chwili stęsknieniem,
Kwiatów wziętych w swawolę,
łzą śpiewając w rozkwicie,
Bym się zaklął w niewolę.
Przecież powiesz, ja nie wiem,
A ja powiem – tyś różą,
Czule dotknę wyśnienie,
Czule serce przytulę.
wrzesień, 1990
Hubal-d (PRZYJAŹŃ CZY… KOCHANIE):
Gdy brodzę drożyną,
jesiennego deszczu,
Gdy znajduję dreszcze,
Tam szukam przemiła,
Co mnie z oczu czyni –
Byś zawsze mi była,
Byś zawsze trwożyła,
W wieczorne majowe me szczęście.
We słocie konwalii,
W koszykach słonecznych,
Tam pędzlem w ogrodach,
jam malarz wspaniały,
We chmurach niebiesnych,
W niedzielach cielesnych,
W miłosnych spacerach wytrwałych.
W wiosennym powiewie,
We chmurnym zawiewie,
Spotkajmy się dwojga pielgrzymi,
W aniołach przystani,
W aniołach godziny,
W aniołach ty moje wybranie.
Tak powiedz przemiła,
o co światu chodzi,
We dniach i w godzinach,
Tak świadkiem jam twoim,
W cudownej przystani,
Czy nie jest to tylko słów przyjaźń?
wrzesień, 1990
hubal-d (KIEDYŚ ZAPYTAM):
Boś była pszenicą sierpniowego zmierzchu,
Odnaleźć raz jeszcze gdzieś miła rozkwitła,
Bom z tobą złączony w cień słonecznych malin,
W wiśniowym chruśniaku dotknął ciebie całą.
Przed ciekawskim wzrokiem zgarnąłm byś nie zgasła,
W trawach ogni jędrnych i w mglistych przestrzeniach,
Tak cię wciąż wspominam – tak jak i we święta,
Wiedliśmy w bolączkach o porannych brzaskach.
W sierpniowym zasiewie, pewnie się tak zdarzy,
W muzyce wyśnienia w środku naszych marzeń,
Kiedyś spotkam ciebie i zapytam rzewnie,
Kim byłaś dziewczyno? Któż kochał tak pięknie?
sierpień, 1990
Andromacha (W SMUTECZKU):
Poranne smutki myśmy,
Zawinionych muśnięć nad ciemnią,
Tam wstępujesz w rój wyspy,
Zaśpiewanej i mknącej przyziemnie.
Na śnie wysłuchanych zmówień,
Osnuwanych marzeniem,
Snujących się wypowiedzeń,
Zapatrzeń moich w ciebie.
Tam snujesz nić wytchnienia,
Malowanej z mocy czasu,
Wynioślej w kres śpiewanej,
Zagadkową granią lasu.
W zapowiedzi szerokiej przypływie,
Takiej co się nie wstydzi historia,
I w smuteczku lekkości motylej,
W perłowych sadów znojach.
sierpień, 1990
Hubal-d (Niepoznana):
Kiedy słowem byłaś niepoznanym,
Pośród gwiezdnego nieba,
Żyłaś w jasnych mgławicach,
W bezmiarach ziemskiego piekła.
A ja patrzyłem na gwiazdy w ramionach,
W smutne szare jasne noce,
Bym usłyszał z ślepca przyjdź mi,
Snując blaski wypowiedzeń.
A skończywszy swoje śnienia,
W muzyk świateł wypomnionych,
Ponad senne wyniesienia,
Tam spotkałem ciebie w drogi.
sierpień, 1990
Echo (ADAGIO):
Snują się sady jesienią w ustach,
W szczebioty kolorowe,
I kują srebra podkowy gusła,
W czerwieniach owocowych.
Andromacha:
Rozkładają takie nienapisane historie,
A potem czyhają i tulą dla otuchy,
Zrodzone pomiędzy nami z oczu,
Wiosny wspomnień w czułe podmuchy.
Hubal-d:
Cichuteńko zamilkniesz w czerwieni,
Wymruczanej w kołysankach nocy,
ja kot czarny – ty moja branka,
Nie ujdziesz w ciemnościach nocy.
Kiedy zaś będziemy otuleni,
Nie z czerwieni blasków jeno z bieli,
ja białym winem ścieżki uczynię,
Czerwonym odpowiesz po kądzieli.
październik, 1990
Hubal-d (NIEKIEDY I CZASAMI):
Niekiedy spotyka mnie całość stworzenia,
A niekiedy muszę z dłoni tylko czytać,
Czasami się sam zapominam,
Czekam ciebie – bo tyle w nim piękna.
Niekiedy jest coś co mnie zniewala,
Czasami każe wierzyć namiętnie,
Niekiedy się więc zapominam, byś była,
W zmówinach zawsze przepięknych.
Czasami i niekiedy dzień za dniem gada,
A tragedii wcale nie ma,
A niekiedy przychodzą chwile czasami,
Że zawsze ciebie nie mam.
październik, 1990
Hubal-d * * * (A GDYBYŚ KIEDYŚ):
A gdybyś kiedyś spytała smutno,
W ten cień wczorajszych marzeń i wspomnień,
Takim byś była smuteczkiem wiernym,
W ziemi niczyjej z niczyich pragnień?
Andromacha:
Smutnym westchnieniem rozjaśnię czerni,
W jutrzence tęsknej serce otworzę,
W kolorowanej wyśnionej bieli,
Z marzeń kroplami duszę ci stworzę.
Hubal-d:
Byś miała jutro takie jak pragnę,
I abyś wczoraj już zapomniała,
I wszystko miłe wyniosła z głębin,
Byś sobą całą mi już śpiewała.
jeśli mnie czytasz to już uwierzysz,
O nic nie proszę – byś tylko była,
Z bliska, z daleka i twoich wspomnień,
Byś była jedną i byś tworzyła.
październik, 1990
Echo (W GRABIEŻY SERCA):
Tam zostały smutki przedwieczne,
W uciszeniu głosów w ciszy mroków,
W słoneczne blaski w powieki wieczne,
W nocnych tuleniach – i ze mroków.
Hubal-d:
Mnie nie odpowiada brak ciebie miła,
Żem miał uwierzyć w obiecywane,
Ciebie więc nie mam więc co za chwila,
Co dała myśli tak opętane.
Echo:
W grabieży serca nieprawdy nieba,
Hubal-d:
Uczynię wszystko abyś wierzyła,
Tylko w me słowa i zapewnienia,
I abyś tylko mną zawsze żyła.
Andromacha:
jak mnie więc czytać w słów uproszeniu,
W łąki zielone i w lasy czułe,
jak mam nazywać ciebie w imieniu,
jak mam w twe oczy wpatrywać czule.
Hubal-d:
Byś nie zagasła w moi obrazie,
Byś zawsze była z oczu westchnienia,
Byś zawsze grała swą postać w darze,
Byś nie odeszła bez wytęsknienia.
październik, 199
Andromacha (PODRÓŻUJĘ I):
Czuję ciebie wspaniale,
Westchnieniem w bezpieczne jutro,
Zanurzając się w mroki czarowne,
Wspływam łzą twojego jutra.
Hubal-d:
Wyniosę cię w świetle pływu,
W dłoniach co pieszczę w poznaniu,
W spadku wody twojej w gracjach,
Ach, tak czekam byś była we graniu.
Andromacha:
Podróżuję przy twoim śnieniu,
Poznaję serce w smużeniu twojemu,
We słowach radości nieskończonych,
Hubal-d:
W głosy w czerwieni ust urody w wyśnieniu.
październik, 1990
andromacha (PODRÓŻUJĘ II):
Zerwij mnie proszę smuteczkiem wiecznym,
W ułożeniu twego ciała w płomieniach,
W nagości w pożądaniu przedwiecznym,
W dłoniach dotyku w westchnieniach.
Kreuj mnie wytrwale w piosenki miłosne,
Barwną gracją w usta tak wyśnione,
Hubal-d:
W ponagleniu chwili cały niech zginę mrocznie,
Tak tyś mym echem w perłowym oddechu zastaniem.
Ponagleniem pomiędzy moimi ramionami,
Andromacha:
I przestrzenią rozłożoną w udach wiecznych,
Wypowiadam i szeptam pomiędzy kolanami.
W zauroczeniu miłości przedwiecznej.
październik, 1990
Hubal-d (ZAGADKA WESTCHNIEŃ):
Zawsze mi byłaś obiecywaną,
W słowie co z oczu nie będzie zbytkiem,
W powiece, w której jest twoja rana,
W tęsknocie wspomnień jesteś mi świętem.
Andromacha:
Wypowiedz proszę w swym pięknym świecie,
Ud kołysanie w me otoczenia,
W powieki w rzęsach takich zapomnień,
Hubal-d:
Zagadką westchnień zawsze żeś była.
A gdybyś do mnie stęskniła serce,
Wspomnij na ranie w uczynkach smutnych,
Andromacha:
W słowa śpiewanie w zgaśnienia zanim,
Pozwolę sercem me serce zranić.
październik, 1990
hubal-d (PRZEKROCZYĆ FRAZĘ):
Zaurocz ustami w wypowiedzenia,
Powróć do wspomnień, nie trwoń z marzenia,
Pomiędzy duszą zawsze stęsknioną,
W prawdziwych formach, tak tyś stworzona,
O czyny mroczne, czyny prawdziwe,
W wypowiadanym z natchnień z tej jednej chwili,
W natury ciała, co gibkość w słowach,
Wiernym i pięknym zawsze z zapomnień,
W sztukach cielesnych w prawdzie spełnienia,
W przedwiecznych graniach w wypowiedzeniach,
Snując się z Tobą nad nicią czasu,
Przekraczać frazy wgrywane w czasie.
październik, 1990
hubal-d (WIEM):
Sama mnie spytasz co będzie jutro,
jak z chwil minionych, z minionych wspomnień,
Cała ty będziesz w spełnieniach pragnień,
W kresach wyśnionych i dniem powitań.
Andromacha:
Takim mnie garniesz gorącym wzrokiem,
Że słowom trudno całym uwierzyć,
Tylko co z oczu prawda zaśpiewa,
W bieli stronicom i nutkom zwierzeń.
I ciągle wgrywa z koniecznych zdarzeń
Hubal-d:
Sam już nie mogę zbędnie uwierzyć, że
będziesz czuła w niezbędnych chwilach,
Cała w spełnieniu, cała z zawierzeń.
I nazwę „pragnę” tak, że mi „jest miła”,
Że wiem – a że proszę abyś została,
Andromacha:
Co w ziemi w sercu jest niekonieczne,
W witrażach z oczu i z naszych zmagań.
Hubal-d:
Grobem westchnieniom rozświetlę ciszę,
By cień co odszedł światełko witał,
Andromacha:
I rozprowadzał powieki marzeń,
Czasu kroplami różem przywitał.
październik, 1990
echo (PRZENIKAJ):
W tuleniu z daleka i w ciszy bezpiecznej,
W rozespaniu w słoneczne blaski,
W ciemnościach z nocy srebrem przedwiecznym,
Sercem przytuleni w roześmianie brzaski.
Andromacha:
Tak mi że dobrze w czułości z tulenia przy piersi,
Tak trudno szczęściu swemu uwierzyć,
Hubal-d:
W pełni z obrazu śniadego lica pieścisz,
Z oczu głębokich w natchnienie z wierszy.
Tak więc przenikaj co napisane, żebym
z bliska dotykał co tobie dane na wieczność,
Andromacha:
W oczach odczytam me zakochanie
z piersi, więc czytam ciało i …
wybranie we wieczność.
październik, 1990
Andromacha (ZŁOTA DROGA)
Zapytaj mojego słońca
O szczęście, którego nam brakuje,
Hubal-d:
Zapytaj jedyna u słońca,
Kiedy nam lica pomaluje.
Zapytaj i nie trwóż jedyna,
Słoneczka i jego złota,
Zapytaj słoneczka gdy rosa,
O brzasku gdy księżyc też pyta.
Zaśpiewaj słoneczku piosneczkę,
I pytań nie chowaj we świetle,
dowiedz się kiedy z nami,
Zaśpiewa dnia pioseneczkę.
Andromacha:
Więc zapytaj niech nam odpowie,
Niech nie kryje wiary przed nami,
Niech słoneczko odda pięknem,
Nie złotą nam drogą nie mami.
listopad, 1993
echo (W ZIMACH):
Zimowe czasy zbyt kolorowe,
Bielą podnieśmy wybraniem w kryształ,
W śniegach zapiszmy zagrane w księżyc,
W czarne i białe sny spopielone.
Cóż bym nawijał w księżycach głucho,
W zimach i bielach w smutki pieszczące,
Wybrzmiałym dźwiękom zawsze zbyt głucho,
Wybranym „nie ma” wybierać z książek?
Smętnie w bezcenność leci na przestrzał,
Snuje nić w licach i więdnie czule,
Burgund rozlewa na czasów niciach,
Spadając dreszczem wiecznym – ty książę.
wrzesień, 1990
Andromachy monolog (W BLUSIE):
Kim na przestrzał winić kobietę,
Za zimową czułością przesłaną,
Co jak przestrzeń teatrem podniety,
Brodząc w deskach sponiewieraną.
On zaś powie: ty tylko wychwalasz,
W blusie nutek smętnej pieśni natchnienia,
Nie szukajmy dziewcząt ze wstydu świata,
Wolnością sobą wychwalaj.
Zawołajmy o to co należne,
I jak dorosły zmuśmy we słowach,
Pomiędzy kokieterią a konkretem,
W niebach głosie nam zawołać.
We czynach co jak kołdun zniewala,
I grajcem na harfie przycina,
Ze srebra komuś w gwieździe otwiera,
W wierszu jest tylko w przebrzydłych.
sierpień, 1990
Hubal-da monolog I (TRYPTYK O SŁOWIE):
I. Ty
Słowo najdroższe a wątków tyle,
Co oczu dwoje całe wybranie,
I nutek wiele a serca dwoje,
Usta we serca zauraczane.
Najdroższe słowo, na które czekam,
W błysku spojrzenia pierwszego bycia,
W duszy tak było skryte w niepamięć,
Słowo, w nim giniesz i w jego szczęścia.
Najdroższe granie, pragniesz wyjść z cienia,
śladem i dźwiękiem tworzy wizaże,
Słowo jedyne zawsze zagrane,
Najdroższe słowo mojego szczęścia.
październik, 1990
II. SŁOWO
Westchnij w niebiosa gdzie ptaki wolne,
Gdzie linii lotów nikt nie obniża,
Westchnij i wspomnij na słowo czułe,
Ptakom w wolności dodawaj w skrzydła.
Odrzuć brwi czasu czarne w zachodzie,
I przetrzyj myśli abyś zatrzymał,
Kolorem tęczy w barwach ze wspomnień,
W skrzydłach kolorów byś wciąż odżywał.
We kresach grania gdzie teatr nieba,
W kurtynie ciągle smutnie spuszczonej,
W oddechu piersi w cieniach strapienia,
Za słowem wiatrów w boga teatrze.
Unoszę siebie nie patrząc czasu,
Pięknem twych oczu wzbijam się w niebo,
jak ptak co wolny poza nić czasu,
Unosi linie słów twoich w słowo.
październik, 1990
III. W JASNOŚCI SŁOWA
Wsłuchaj się w rosie mojego jeszcze…
Nic nie widziały moje oczy?
Twoje niech ciało zraszają deszcze,
W słuchaniu serca w stylu pomroczeń.
Zaświeć pożogą ten czuły dotyk,
Niechaj ja spłonę przewolnym ptakiem,
W lekkości uda w rym kołysania,
Niechaj zamroczy z lekkości marzeń.
W jasności słowa wypowiedzenia,
W czułości ciała pozwól byś była,
Mojego serca w rytm ślicznej strofy,
W liniach nieskreśleń i zniewolenia.
jakim ja będę po chwili piękna,
Takim, że będę cały w słuchaniu,
Nakarmisz ciała i duchem skruszysz,
Będziesz kolorem w mym pokalaniu.
wrzesień, 1990
Hubal-da monolog II (WARKOCZE PLECIESZ):
Warkocze splatasz wciąż dla mnie miła,
Bez czerni mroków jeno w marzenia,
W pogodę serca byś była, jesteś,
W warkoczach miękkich byś mi tworzyła.
W warkoczach słowa, w warkoczach ciała,
We włosach skrzętnie tak zaplatanych,
W kokardach westchnień uniesień plotła,
Warkocze czarne uniesień białych…
jest kołysanka w warkoczach splotów,
W duchy przemroczne, słowem, marzeniem,
Wykołyszemy marzenie splotem,
W światłach do świtu i całym tchnieniem.
I w jasne świty – niech wiernie splotą,
W cielesnym splocie, niech nas słuchają,
Cieniste noce zawsze nam plotą,
Strudzone słowa niech sploty znają.
październik, 1990
Hubal-d (W KROPLACH WICHRÓW):
Gdybyś mową w burzy,
W wypowiedzeniach tak schowanych,
We wszystkich zagraniach sennych,
Bym ja wierny z wybranych.
Andromacha:
jakim więc w oczu natchnienia,
Wichrowym wzgórzu miłości,
Zmaganiach z lasów w zieleniach,
Mojej do ciebie złości.
Hubal-d:
jeśli zdrada spowija,
Nie wierzę zdradzie we słowy,
Przekraczasz w zamysłach wspomnienia,
Niczego nie dodam – z zazdrości.
Andromacha:
Gdyby mowa była ciszą zastaną,
W kroplach wichrów burzy wzgórza,
Sennych życiowych ciał zmagań,
Zazdrości!
Niechaj nie śni żadna zdrada.
wrzesień, 1990
Andromacha (SMUTEK*):
Smutną drogą ty chodzisz,
dróg co mi smucisz z zapomnień,
Miłych smutnych przywróceń,
jawie w smutkach ze wspomnień.
Hubal-d:
Grałaś wiatrem wraz z smutkiem,
A porywem tak ciszą,
W słowach cichych i smutnych,
jawą smutkiem zaś byłaś.
Andromacha:
W smutku cichych powtórzeń,
Ty w smuteczku subtelnym,
W burzy smutnych zapomnień,
Smutkiem szczerych poruszeń.
Hubal-d:
Smutek ciebie tak wzrusza,
Mówisz mi wciąż w smuteczku,
Smutnych sennych uniesień,
Porwę całą w smuteczku.
październik, 1990
* – smutek – tutaj: miłość, kochanie, miłowanie.
Hubal-d (POWTARZAM):
Powiem nad wszystko co powiedziałaś,
Niby bez troski w ciałach uwięzi,
Troska więc splata, wciąż tak ochota,
Czyżbym miał siebie bez ciebie spełnić.
Ponad co smutek wskrzesza cielesny,
Tak wierną chwilą byś zawsze była,
Andromacha:
We trosce serca z błękitnych zaklęć,
W bezładzie szaleństw i w białym winiu?
Szczerze w pragnienia wypowiedz imię,
Poznaniu z piersi moich zapomnień,
Hubal-d:
Takim ja byłem by ciebie spełnić,
Słuchaniu nuty, gdybym miał wspomnieć.
wrzesień, 1990
Andromacha (POMROCZNOŚĆ):
Gdy nocą myśli ścielą do łóżka,
Mocą fatum wyznaję słowa,
Kładziesz słowa w kryształowych poduszkach,
I pleciesz miraże moje senne w alkowach.
Hubal-d:
W takie co w lśnieniach po niebie brodzą,
Zaśpiewane w myślach wyśnionych,
Pomiędzy snów miękkich w podmuchach,
Wspominają bielą ciebie i mnie w gromy.
Andromacha:
I śnisz cichuteńko w nocce jasnej,
W kołysance pomiędzy gwiazdami,
W wymruczeniu mojemu w blasku w ustach,
W tym co zowią sny pieśniami.
A w jasnej pomroczności kołysanek,
W miękkuchnej słowami w zagranym,
W cichym słowie tak wypowiedzianym,
dotkniesz mnie znowu ciszą swawolami.
październik, 1990
Hubal-da monolog III (TAKA I JESTEŚ):
Kiedy zamyka mnie całość stworzenia,
Ale czas nie trwoni z twojej dłoni,
I nie przypominam, aby coś zmieniła,
I musiał w swoje siły ciebie bronić…
Bym uwierzył w to co musisz wierzyć,
Pomiędzy dotknięciem a chwilą spełnienia,
I nie musiał sił i ciebie trwonić,
W zapatrzeniu z całego stworzenia.
Taka i jesteś dziewczyna nagości,
A dłonie twoje ślicznie nie kłamią,
Ogarniasz dłonią pełnię miłości,
W udach cielesnych kresu kołysania.
październik, 1990
Hubal-da monolog IV (TAKA JESTEŚ TAJEMNICA):
Taką jesteś w smutnym sercu,
W słowie dzikim i bez grzechu,
Przenajświętszą tyś spowiedzią,
Nieskończonym mrokiem z mroków.
jako ciało wśród wybranek,
W sennych marach kołysanych,
W zboża złocie tak pragnącym,
W grzechach dzikich serc wybranych.
Taką jesteś tajemnicą,
Niewiadomą w chwilach czasu,
We płomieniach zdrożnych, dzikich,
ślicznym grzechem w krzyku lasów.
Echo:
Przenajświętszym mym zbawieniem,
W sztuce co na zawsze bywa,
Wciąż z miłością naszych wzruszeń,
W mowach nutek nie upływasz.
wrzesień, 1990
Andromacha (ZATAŃCZ CZULE):
Porzuć wszystkie swoje ranie,
W słowach lasów co kołyszą,
Wnieś swe słowa w pamiętanie,
W słowa, które nasze słyszą.
Hubal-d:
I na rosie takie czułe,
W świecy com zapalił tobie,
Andromacha:
W mej liryce światła tuleń,
W twojej dla mnie świętej drodze.
Hubal-d:
Zatańczymy w blaskach czułych,
W rozchmurzone barwą nieba,
dosięgniemy sukien twoich,
I wędrówek święte drzewa.
Zatańcz czule, jam doczekał,
W sukien twoich przeuroczych,
W ustach tak wybrzmiałych w słowo,
W lekkich strugach przeuroczeń.
Andromacha:
W tamtym czasie, w tamtym życiu,
W roztańczonym kolorami,
Nie osiągnę piekła szczytów,
I się dwoje gdzieś schowamy.
W uniesieniach, w słowach czułych,
W strofach co naniżą groby,
Hubal-d:
W prawdzie, której wciąż bym szukał,
W prawdzie, której wciąż szukamy.
wrzesień, 1990
magnetyzm słowa jest udziałem poetów ...
tylko oni trwają tak magicznie, że magia i grawitacja to nie jest jeszcze wszystko –
jest jeszcze magnetyzm ...
AUTOR: ANDRZEJ FERET
* OFREIDA – część 1: