I przyjdzie taka noc
i taka pora
gdy zabraknie roziskrzonych oczu
wtedy, gdy potrzebne
i łomotu jedynego serca obok
Przychodzę do domu, leżę godzinę w wannie, potem odmoczona i miękka jak wata stąpam do swojego pokoju, by leżąc na łóżku dojść do wniosku, że jednak powinnam się ubrać i wyjść. Wyjść tylko po to, by przejść do końca ledwo oświetlona ulicą i zajrzeć w twoje okno. Nie pierwszy raz pod nim stoję. Wszystko spowite mrokiem, ciche, jakby martwe. Patrzę. Ciemno.
2.
I przyjdzie taka noc
i taka pora
gdy w pustym łóżku
zatęsknię wyjąc z bólu
do ciepła rąk najsłodszych
najsłodsza dających pieszczotę
Niektórzy ludzie porównują się do zwierząt. Do kotów, psów, lwów. Ja chyba jestem krukiem. Krążę wokół ciebie kracząc i nie mogąc podjąć żadnej konstruktywnej decyzji. Czasem dziobie, bez namysłu i bez sensu. Kłapię dziobem po to, żeby kłapać. Nie znaczy to, że jestem aspołecznikiem. Jestem zwykłym, najzwyklejszym człowiekiem z pewną zdolnością: postrzegam więcej niż inni. To moje piętno: widzę i analizuje więcej. Jeden pan doktor powiedział, że tak maja wrażliwi. Czy ja jestem wrażliwa? Jak myślisz kochanie? Jestem? Tak. Jestem. Dlatego tak trudno mi zwyczajnie żyć. Zastanawiam się nad wszystkim. Nad każda, najprostszą czynnością, nad każdym swoim krokiem. Odczuwam ze zwielokrotnieniem równym miliardom. Dlatego czasem mój ból jest prawie namacalny. Czasem tak silny, że uniemożliwia mi wstanie z łóżka i pójście do pracy. Mój ból nazywa się "myślenie". Wplątuje się w zdarzenia i wypadki, towarzyszy mi w łazience, sklepie, knajpie i kiblu. Myślenie jest ze mną zawsze. Nie mogę go po prostu wyłączyć.
3.
I przyjdzie taka noc
i taka pora
gdy zrozumieć się uda
dlaczego ciebie widziałam
po oczu zamknięciu
i po ich otwarciu
Bóg nie ukarał nas wygnaniem z raju i nie wynagrodził posiadaniem mózgu. Zdolność myślenia to bynajmniej nie zaleta. To nasze przekleństwo, nasza kara. Zamknięte wrota do szczęścia. Nigdy ani ty, ani ja kochanie nie będziemy do końca szczęśliwi. Nigdy tak jak zając, który przebiegł przed tobą w lesie. Nigdy tak jak pies uganiający się za rzucanym mu patykiem. Nigdy tak, jak wznoszący się do lotu gołąb albo jaskółka. Surowość uczuć jest nam obca. Dlaczego? Bo nasz wszystkie odruchy ograniczone są myśleniem. Boimy się? Tak. Ale nie prawdziwie i nie surowo. Nigdy nie poznamy smaku prawdziwego, zwierzęcego strachu, zawsze będzie on skażony nieodstępna forma myślenia. A to już nie ma nic wspólnego z instynktem. Nigdy tez nie poznamy smaku zwierzęcego popędu, bo nasz popęd jest również suto okraszony mózgiem. Nie poznamy tych uczuć naprawdę. Takich, jakimi są dla zwierząt: surowymi wymiernikami instynktu. Ot co.
Ale julles naprawdę ma jeszcze gorzej. Bo julles czuje więcej, widzi ostrzej i odczuwa mocniej. Julles zawsze myśli czy aby na pewno czyni słusznie. Nawet, gdy obiera ziemniaki. Nawet wtedy zastanawia się czy robi to dobrze i czy nie czyni nikomu krzywdy.
4.
I przyjdzie taka noc
i taka pora
by zmoczyć łzami poduszkę
gorzkimi
i dać sobie rozkosz
z myślą, że ty ja dajesz
Boje się, że kiedyś nie wytrzymam. Że nadejdzie dzień, w którym puszcza mi nerwy do tej pory mocno trzymane na wodzy. Że obudzę się z krzykiem, złapię za nóż i wypruje sobie flaki. Żeby spożytkować gromadząca się we mnie energię. Jednak jest coś, co mnie hamuje. Co zastanawia i przeszkadza w autodestrukcji. To moja chora miłość do życia. Moja miłość do ciebie. Moja ciekawość i ośli upór. Chęć próbowania wszystkiego i na wszelkie możliwe sposoby.
5.
I przyjdzie taka noc
i taka pora
by rozliczyć się z sobą
nie oszukiwać,
że cię wcale nie kochałam
Stoję przed lustrem i jak zwykle robię głupie miny. Testuje różne pozy i z kobiecą próżnością przyglądam się, w której mi najładniej. Kiwam z pobłażaniem głową. Kiedyś powiedziałeś, że jestem najlepszą rzeczą, jaka cię w życiu spotkała. Kiedy patrzę w lustro naprawdę myślę, że kłamałeś.
6.
I przyjdzie taka noc
i taka pora...
I będzie już za późno
Nasze życie jest drugiego gatunku. Moje to nawet chyba trzeciego. Jak pozagatunkowe płytki: odpadają gdy tupniesz, albo jak w nie uderzysz. Kruche i kiepskie. Tak już będzie. Zawsze.
Miłość jest wielka, bo nie zna granic. To miłość popycha ludzi do czynów, do których nie skłoniło, by ich żadne inne uczucie. Miłość umie narodzić, potrafi począć, ale zdolna jest też do śmierci. Z miłości możesz zabić to, co nie do zabicia, pokonać to, co nie do pokonania i rozpocząć wszystko, czego rozpocząć się nie da. Możesz skończyć to, co wydawałoby się wieczne i trwać w tym, w czym nie można trwać. Miłość to magia, miłość to kocioł wściekłej wiedźmy - to tajemnice, zaklęcia najświętsze i zagadki. To czara słodyczy mieszanej z bólem, radości wielkiej, ale i wielkiego smutku. Miłość jest gorzka jak piołun i słodka jak lipowy miód. Miłość pachnie wiatrem i truskawkami, miłość śmierdzi zdradą i końskim łajnem. To właśnie jest miłość.
Kobieta w wodzie to ja
naga prawda w nagich ramionach
Owiana siną falą
Podnoszę ręce
Wejdziesz w głębiny
Zanurzając twarz
w szare grzywy
Bo tylko ta głębia
To życie prawdziwe
Choć nierealną, ciepłą magią otulone
zaklęte w słowo
kocham -
miłością
Koniec tej drogi, którą przebyłam by dotrzeć tak daleko. Potykając się o różne ciała, różne imiona tych, którzy nie byli jej zwieńczeniem, a stanowili tylko belki układające się w trakt wiodący do domu. Nierówne belki równe wielkiej niepewnością mojego zmęczonego umysłu. Najważniejsze są widniejące po tamtej stronie dębowe drzwi, białe, ruszane wiatrem firanki i długi hol twojego ciała. Chcę się przechadzać tym gładkim korytarzem i nigdy nie stanąć na żadnym innym moście. Jest tylko jedno ciało i jedno imię. Już wszystko zostało powiedziane. Wszystko napisane. Składam głowę u twoich stóp - świętych dla mnie jak relikwie. Tęsknisz? Więc ja też jestem tą świętością, najświętszą, bo Twoją.
Na pewno szczerość to najmocniejszy argument tego tekstu.
Pozdrawiam Bartek
literacko wypada slabo [chociaz jak mozna cos takiego ocenic, moze to nowy prad? literatura blogowa;)]
w wielkich fragmentach tworzy sie z tego cos w stylu filozoficznego manifestu autorki. wszysko ok, chchialbym cos takiego czytac, ale pod warunkiem, ze bedzie mialo jakas okrase. w tym momencie mowisz po prostu.
kolor bialy jest dobry, czerwony zly. swiatlo w nocy przeszkadza, w dzien pomaga.
wiesz o co mi chodzi... ja mam swoje mysli, wiec twoje az tak bardzo mnie nie interesuja, chyba ze zastosujesz sprytna sztuczke uwiedzenia mnie stylem, watkiem, sprytnymi skojarzeniami, przewrotnoscia, wciagniesz mnie w problem.
ocenilbym jako przecietny.
zasugerowalo mnie ["tworzy swiat nastolatki"]
czemu nie ma informacji pod tekstami M/F;T/F;M/K, czy jeszcze jakos inaczej...
Sotes, najgorsze jest to, że trudno uwieść kogoś stylem, wątkiem, sprytnym skojarzeniem tudzież przewrotnością. Trzeba być naprawdę kolorowym, jak narazie w prozie na wywrocie dominuje szarość. Pozdrawiam.
PS. Jeśli chodzi o skojarzenia z blogiem, kompletnie takich nie mam:) Gdyby wszystkie blogi zawierały takie teksty jak powyższy - to by nieźle było. Większość tych wytworów służących do obnażania się jest zatrważająco idiotyczna.
Kończąc gombrowiczowsko: Jak ma zachwycać, skoro nie zachwyca?
p.s. Koniec i bomba, a kto czytał, ten trąba!
Pozdrawia Bartek
trudno? :)) nikt nigdy cie nie uwiodl stylem, przewrotnoscia, watkiem?
uwierz, czasem wystarczy jedno slowo, by wszysktko do siebie pasowalo, ale to musi byc naturalne. naturalne i dla autora, i dla mnie, i dla historii.
to wcale nie jest trudne - na wywrocie sa opowiadania ktorym sie to udalo. pierwsze takie przeczytalem na samym poczatku, napisal je saturn. 'dlaczego zaprogramowali deszcz...'. i maciek byl wtedy gowniarzem i ja nim bylem ;) ale mnie uwiodlo. pozniej jedna pani napisala pewien list wczesna wiosna. [list, mimo wielu niedoskonalosci
No cóż... taka prawda. spóźniłem się...
Jak najbardziej zgadzam sie z przedmówcami. Zgrabne metafory, znane prawdy. Jednak czy nie jest tak, że najprostrze myśli najtrudniej ubrać w słowa? Zdecydowanie zwyszkowo na końcu. Cukierkowo powiem - "podobało mi się" (ogólnie, a na końcu najbardziej).
Pozdrawiam... bo dawno mnie tu nie było.