A ja bym chciala przeczytac w koncu kilka takich glębszych mysli, jak te tutaj zawarte... ale ubranych w jakies odmienne, poruszające słowa, a nie w to co zwykle. Bo to do mnie już nie przemawia... czytam, skupiam się by wyłapać sens, brne przez te głębokie zwroty, a sens powinien sam wyskakiwać z tych słów. Nie wiem dlaczego mamy nawyk pisania 'trudnego' i 'egzaltowanego'. Jestem ostatnio za prostotą, i tej mi w tym tekscie brakuje.
A poza tą powyższą uwagą - podoba mi się, bo odczuwam podobnie. :) Pozdrawiam.
ps. Nie kojarzy mi się z blogiem...
A tak swoja droga troche dziwi mnie to skojarzenie z pamietnikiem. Kiedys ukazał sie moj tekst "kiedyś", napisany w nardzo podobny sposob. Nikt go nie porównał do bloga, chyba tylko dlatego, że w tytule nie pojawiło sie slowo "pamiętnik"...
NIby śrdnie a 21 komentarzy. Nawet jeśli martwe i średnie to ciesze się, że wywołało ożywioną dyskusję. Zelda, to, że nazywasz mnie nastolatką nie jest obelgą. Mam 24 lata i ciesze się, jeśli jest we mnie jeszcze mała dziewczynka. NIe jest to pamiętnik, tak jak napisałeś, nie zawsze tytuł musi być adekwatny. Owszem opisałam kilka zdarzeń, ale nie ma dat, zwrotów "mój pamiętniczku" czy "kochany blogu". Chć przyznam, że lepiej już byc porównanym do blogera (blogodzisty? blogowca?:)) niż do Bridged Jones. Sotes: to jest swego rodzaju manifest. A raczej powolne dojście do prawdy, dlatego to zakończenie jest właśnie takie. Jest to opis pewnego przekonywania sie do czegoś, a raczej kogoś. NIe chciałam by czytelnik doszukiwał się jakiś ukrytych sensów, bo ich po prostu nie ma. Morał jest prosty: zakochałam się i okazało, że dobrze. A co jest piękniejsze i trudniejsze do opisania niż miłość? Miłośc, która każdy przeżywa na swój sposób? Może to temat banalny, ale zawsze aktualny, bo dotyczy większości. A swoja drogą bardzo wam wszystkim dziękuje:). Przynajmniej wiem, że ktos to "przekartkował:).
a dlaczego poezja jest smutna? bo prawdziwa, bo autor myśli, że sam jest na świecie z tą zdolnością oceny sytuacji? ale jest wrażliwość i niewrażliwość. człowiek jest wrażliwością, a krzesło niewrażliwością inie dlatego, że nie pisze poezji, tylko dlatego, że "stoi na 4 nogach"
ja tez jestem dotknieta tym przekleństwem - odczuwam mocniej, widzę więcej, przeżywam silniej...
kiedys nie moglamsie z tym pogodzic, ale teraz nawet sie z tego ciesze.
może dlatego mi się podobało. trochę brakuje tylko jakiejś fabułki, historyjki - to wygląda nie jak pamiętnik, który opisuje kilka dni, ale jak jakiś zatrzymany kadr, zawieszenie, w którym nagle zastanawiasz się nad tym, co wiedzą wszyscy tworcy (albo wiekszość)
A poza tą powyższą uwagą - podoba mi się, bo odczuwam podobnie. :) Pozdrawiam.
ps. Nie kojarzy mi się z blogiem...
[to mialo byc we wczesniejszym poscie]
bardzo mi sie to spodobalo :)
kiedys nie moglamsie z tym pogodzic, ale teraz nawet sie z tego ciesze.
może dlatego mi się podobało. trochę brakuje tylko jakiejś fabułki, historyjki - to wygląda nie jak pamiętnik, który opisuje kilka dni, ale jak jakiś zatrzymany kadr, zawieszenie, w którym nagle zastanawiasz się nad tym, co wiedzą wszyscy tworcy (albo wiekszość)
bardzo połeeeeetycko to napisane, ale ładnie
no i myślę, że treść jest ważniejsza niż forma
pozdrawiam