No proszę :) także i Ty mówisz językiem poezji. Magiczny kociołek... nono :)... i tak oto zostałam czarownicą ;)
Dzięki gozbi za "czarujący ekstrakt" :)
najbardziej uderzylo mnie, że można tyle zawrzeć w tak krótkim tekście.
to tak jakbyś w swoim magicznym kociołku odparowała wszystkie zbędne słowa...
...i pozostał czarujący ekstrakt
A na mnie spłynęła po Twoim komentarzu Urughai wielka, spokojna radość :))
Ale nie płoń mi tak całkiem, bo co zostanie dla mnie (no, choćby jako smoka?) ;)
"w nozdrzach drażni swąd spalonych słów
którymi karmisz w każdy niedzielny poranek
zestrzelone ptaki. wiedzione instynktem przetrwania
wydziobują dawne echa serca jakby chciały
ostatnim tchnieniem utwierdzić własną przelotność.
jątrzysz poczucie niewinności wycinając kłamliwe
runy na pniu wykarczowanego drzewa
które nigdy nie tuliło gniazd.
Mam Tu skargę i zwątpienie.............jakby symbol już dawno się odwrócił pozostawiając klęczniki............jakby istota snu poza powiekami..............była tylko wymysłem na potrzebę żebru...............spłonąłem owym Sztychem w ogniu wielokrotnego czytania.........gdyż nie mogłem siłą się oprzeć nurtowi wersów.........(choć finał nadpływa niedosytem)............jest wiersz.........Serdecznie Pozdrawiam!
ostatnim tchnieniem utwierdzić własną przelotność - taka istota, jest się ze wszystkich sił, za chwilę się już nie jest. a tu trzeba trwać w niewiedzy i słowach i nic się nie da zrobić wobec tych słów szczególnie. tak to czytam, po swojemu i myślę, że wartościowy wiersz. o bierności.
Postaram się nie wypaść z roli ;)
I pięknie dziękuję :)
Dzięki gozbi za "czarujący ekstrakt" :)
to tak jakbyś w swoim magicznym kociołku odparowała wszystkie zbędne słowa...
...i pozostał czarujący ekstrakt
Ale nie płoń mi tak całkiem, bo co zostanie dla mnie (no, choćby jako smoka?) ;)
którymi karmisz w każdy niedzielny poranek
zestrzelone ptaki. wiedzione instynktem przetrwania
wydziobują dawne echa serca jakby chciały
ostatnim tchnieniem utwierdzić własną przelotność.
jątrzysz poczucie niewinności wycinając kłamliwe
runy na pniu wykarczowanego drzewa
które nigdy nie tuliło gniazd.
Mam Tu skargę i zwątpienie.............jakby symbol już dawno się odwrócił pozostawiając klęczniki............jakby istota snu poza powiekami..............była tylko wymysłem na potrzebę żebru...............spłonąłem owym Sztychem w ogniu wielokrotnego czytania.........gdyż nie mogłem siłą się oprzeć nurtowi wersów.........(choć finał nadpływa niedosytem)............jest wiersz.........Serdecznie Pozdrawiam!
nie potrafię się niczego czepić