Nie. Kursywa ma być na końcu. wiersz ma ramę kompozycyjną - Faust rozpoczął wędrówkę w poszukiwaniu sensu, Małgorzata ją kończy wypowiedzeniem swej kwestii. Co do innych sugestii - dziękuję, podumam :)
Tyle, że mamy różne typy wrażliwości i sposób jej wyrażania :)
Ale wielkie dzięki za pochylenie się nad tekstem :)
albo w sumie podłubię już teraz:
chwilami jest dla mnie za dużo dookreśleń, epitetów. niektóre z nich traktuję wyłącznie jako upiększenia - bo niewiele mówią mi jeśli chodzi o znaczenie, treść. każde z nich da się uzasadnić,ale tu jest ich akurat tyle, że zastosowałbym selekcję: ważne/mniej ważne.
oczywiście, to tylko moje czytanie, w razie jakbym głupoty gadał, proszę się bronić rękoma i nogami ;) ale do rzeczy:
wers z Faustem dobry, w następnym, zapisałbym inaczej to "śpiewających źródeł", mieszane uczucia co do tego, jak jest ta myśl zapisana, choć wiem o co w niej chodzi. "mniej więcej" - to jest dla mnie raczej niepotrzebne. "zdawało się im że udają ludzi" - wystarczy chyba "zdawało się im że są ludźmi", twoja wersja brzmi prawie jak masło maślane. a dalej, ten fragment od "choć strach..." - to jest dla mnie przekombinowane jakoś, nie brzmi.
w drugiej zwrotce miałbym mniej ale, choć też usunąłbym mniej istotne epitety, np. tak:
szeleszczę w gałęziach
zaklinasz drzewo w ogrodzie by znowu zakwitło.
przyjdź, a ja rozwieszę pomiędzy nami mosty i zapalę ogień
podłogę wyścielę ciepłotą stóp
jednak warto było stawać na progu,
patrzeć pod słońce,
czekać aż zaplączesz palce we włosach
potem tak:
będę wymiatać pajęczyny, zakurzoną mądrość
zmywać z czoła,
ściany nauczę słuchać, śpiewać na dwa głosy,
zmęczenie zbierać z twarzy w zagłębienia dłoni,
nocą okrywać skórę jedwabiem
gasić pragnienia.
-> skóra pragnienia - tu bym akurat rozwinął, ta metafora dopełniaczowa to dość niezgrabny skrót myślowy.
trzecia zwrotka - 2 jej ostatnie wersy dla mnie zbyt ckliwe ;) nie podołałem przejść przez nie. ale to akurat b. subiektywna uwaga.
kursywę dałbym na początek jako motto, zamiast jako puentę. tak mi się bardziej widzi.
no, a teraz dobre strony: sporo fragmentów przeczytałem z dużą przyjemnością, to znaczy: perełka to może nie jest, ale ma zadatki
no ja mam takie zboczenie, żeby teksty raczej nożyczkami traktować i może dlatego, zboczenia są różne ;)
przyznaję jednak że po kolejnym czytaniu bardziej mi się ten tekst podoba, acz nadal bym podłubał
obiecuję za parę godzin przysiąść mocniej i wyłożyć o co dokładnie chodzi, na razie tak doskakuję i na szybko, więc wybacz niekonkretność :)
za dużo czego Humbercie? "tego" nic mi niestety nie dało do myślenia. jest minimalizm i sa szersze, pojemniejsze sposoby wyrazu. oszczędność w słowie sobie cenię, ale nie wszyscy muszą pisać tak samo. każdy ma swój styl. :)
póki co, słucham swego serca ;)
Bardzo dziękuję J.K. Gotard :))
Tyle, że mamy różne typy wrażliwości i sposób jej wyrażania :)
Ale wielkie dzięki za pochylenie się nad tekstem :)
chwilami jest dla mnie za dużo dookreśleń, epitetów. niektóre z nich traktuję wyłącznie jako upiększenia - bo niewiele mówią mi jeśli chodzi o znaczenie, treść. każde z nich da się uzasadnić,ale tu jest ich akurat tyle, że zastosowałbym selekcję: ważne/mniej ważne.
oczywiście, to tylko moje czytanie, w razie jakbym głupoty gadał, proszę się bronić rękoma i nogami ;) ale do rzeczy:
wers z Faustem dobry, w następnym, zapisałbym inaczej to "śpiewających źródeł", mieszane uczucia co do tego, jak jest ta myśl zapisana, choć wiem o co w niej chodzi. "mniej więcej" - to jest dla mnie raczej niepotrzebne. "zdawało się im że udają ludzi" - wystarczy chyba "zdawało się im że są ludźmi", twoja wersja brzmi prawie jak masło maślane. a dalej, ten fragment od "choć strach..." - to jest dla mnie przekombinowane jakoś, nie brzmi.
w drugiej zwrotce miałbym mniej ale, choć też usunąłbym mniej istotne epitety, np. tak:
szeleszczę w gałęziach
zaklinasz drzewo w ogrodzie by znowu zakwitło.
przyjdź, a ja rozwieszę pomiędzy nami mosty i zapalę ogień
podłogę wyścielę ciepłotą stóp
jednak warto było stawać na progu,
patrzeć pod słońce,
czekać aż zaplączesz palce we włosach
potem tak:
będę wymiatać pajęczyny, zakurzoną mądrość
zmywać z czoła,
ściany nauczę słuchać, śpiewać na dwa głosy,
zmęczenie zbierać z twarzy w zagłębienia dłoni,
nocą okrywać skórę jedwabiem
gasić pragnienia.
-> skóra pragnienia - tu bym akurat rozwinął, ta metafora dopełniaczowa to dość niezgrabny skrót myślowy.
trzecia zwrotka - 2 jej ostatnie wersy dla mnie zbyt ckliwe ;) nie podołałem przejść przez nie. ale to akurat b. subiektywna uwaga.
kursywę dałbym na początek jako motto, zamiast jako puentę. tak mi się bardziej widzi.
no, a teraz dobre strony: sporo fragmentów przeczytałem z dużą przyjemnością, to znaczy: perełka to może nie jest, ale ma zadatki
pozdrawiam :)
przyznaję jednak że po kolejnym czytaniu bardziej mi się ten tekst podoba, acz nadal bym podłubał
obiecuję za parę godzin przysiąść mocniej i wyłożyć o co dokładnie chodzi, na razie tak doskakuję i na szybko, więc wybacz niekonkretność :)
pozdrówki
póki co, słucham swego serca ;)
dziękuję i pozdrawiam świątecznie.
ale mnie się nie trzeba słuchać. ;)
pozdrawiam, dobrych świąt życzę