Tak, to bez wątpienia jeden z tych wierszy, które zatrzymuja i każą się kopnąć w - jakby to powiedział szanowny Autor - rzić i pomyśleć. Co mi pozostaje? Proponuje czerwień.
powiem, że mnie tym razem naprawdę, ale to naprawdę zaskoczyłeś. jest inny niż u Ciebie zazwyczaj, choć po dłuższym zastanowieniu stwierdzam że temat jednak do Ciebie pasuje. ja się bałam co z tego wyjdzie. zupełnie niepotrzebnie.
lepienie boga, pozornie paradoksalne, bardzo mimo wszystko brzydko mówiąc "na czasie". glinka kaolinowa...kurcze. co ja tu będę gadać.
chociaż. tytuł do dupy. po co go tak dopowiadasz? wierszowi to niepotrzebne jest. i dlaczego ten Anathema tak natrętnie się dołącza do końcowych wersów? przeszkadza w czytaniu..
hop i masz świtu trzeciego :)
dziękuje Wam bardzo .
pięknie Marek jestem pod wrażeniem, mową słupa wyrażę resztę :)
no ale trudno, może się jeszcze opamięta. w każdym razie, teraz, z czystym sumieniem, bez przeszkadzaczy w postaci zbędności w tytule...pieknie.
lepienie boga, pozornie paradoksalne, bardzo mimo wszystko brzydko mówiąc "na czasie". glinka kaolinowa...kurcze. co ja tu będę gadać.
chociaż. tytuł do dupy. po co go tak dopowiadasz? wierszowi to niepotrzebne jest. i dlaczego ten Anathema tak natrętnie się dołącza do końcowych wersów? przeszkadza w czytaniu..