trio
dnia pierwszego
lepię boga z glinki kaolinowej
z gałązek osiki
wyplatam jego ręce
oczy wypalam na wylot
w niebo niewyobrażone
dnia drugiego
stwarzam ziemię
matkę
utrzymankę
kochankę
świtu trzeciego zasypiam
zmartwychwstając
Anathema62 dziś
lepienie boga, pozornie paradoksalne, bardzo mimo wszystko brzydko mówiąc "na czasie". glinka kaolinowa...kurcze. co ja tu będę gadać.
chociaż. tytuł do dupy. po co go tak dopowiadasz? wierszowi to niepotrzebne jest. i dlaczego ten Anathema tak natrętnie się dołącza do końcowych wersów? przeszkadza w czytaniu..
no ale trudno, może się jeszcze opamięta. w każdym razie, teraz, z czystym sumieniem, bez przeszkadzaczy w postaci zbędności w tytule...pieknie.
pięknie Marek jestem pod wrażeniem, mową słupa wyrażę resztę :)
hop i masz świtu trzeciego :)
dziękuje Wam bardzo .
nie potrafię tak pisać. no nie potrafię. sobie wynagradzam za to czytaniem ech.
:)