koniec wyśmienity, i szkoda, bo trochę mi go żal do tego wiersza....... To właśnie z tego końca można by ułożyć coś - jak to napisała Pies - jebutnego:))
ok, wracając. ostudziłam kompa, przeczytałam jeszcze parę razy. jest tak- uniwersalność, której ja jestem przeciwna, jest, owszem. to właśnie miałam na myśli pisząc, że wiersz daje się dopasować do odbiorcy. ja mimo wszystko idę w stronę poezji bardziej opisowej- opowiadającej konkretne, niepowtarzalne zdarzenie. i tutaj mam dylemat: bo przecież opisujesz coś, co zdarzyło się, załóżmy, dwóm osobom, jest też refleksja i wszystko, co potrzebne do opisania scenki. ale jednocześnie są to dla mnie zbyt duże słowa-klucze, tudzież ogólniki, które budując nastrój wiersza, odpowiadający tej konkretnej chwili i tym konkretnym osobom, burzą jego zamysł jako 'uniwersalny'.
to takie luźne rozmyślania Psa na dużym kacu.
dla mnie to jest model, jak wcześniej napisałam, szkic lub zamysł do czegoś dużego. do dobrej, uniwersalnej opowieści.
albo do nieuniwersalnej, bo to też tutaj jest.
O poziomie wiadomych konkursów dyskutować nie będę, bo i po co. Przekrzyczeć zachwytu nie zdołam.
Dzięki, Pies, za opinię, cieszę się, że tekst sprowokował Cię do wypowiedzi.
Zgadzam się co do tego, że wiersz zrozumiały być może nie dla wszystkich, jednak czy na pewno nie dający się zrozumieć? Naprawdę nie ma choć krzty uniwersalności? Czy gdyby pograć odwrotnie miasto/świat wybroniłoby się bardziej? Nie sądzę, nie sądziłam, dlatego wygląda tak właśnie. Poza tym zależało mi, by pobawić się brzmieniem, może choć tyle wyszło.
Czy stać mnie na więcej? Cieszę się, że mnie o to podejrzewałaś.
wygrać kogo i co? ostatnio na bierezinie mówiło się o tym, że poszukują braku efekciarstwa. tutaj niestety efekciarstwo jest. wiersz zrozumiały dla tych, którzy wiedza o co chodzi, co widać na pierwszy rzut oka, i totalnie dający się przypasować do postronnego czytelnika. czy to dobrze? nie wiem, nie chcę mówić, że to tak, jakby napisać wiersz o niczym, bo nie jestem przecież dobrym głosem w poezji.
jednak mimo wszystko nie umiem podpisać się pod pochwałami. dla mnie jest tu kilka dobrych motywów, z których można dopiero zbudować wiersz ( widzę i widząc cierpię, wróżnicy, nie lubię się dzielić). to są te elementy, które wg mnie ciągną całą konstrukcję. jasne, jest tu jakiś fragment, a może dopiero model, opowieści, jednak jest oderwany od obrazu. to krótka migawka o tym, co jest w młodym człowieku ( zgaduję ), oraz co widza inni. motyw miasta wszechobecny tutaj nie broni się wcale. miasto z końcem? proszę, myślałam, że stać Cię na więcej.
nie chce też, żeby wyszło, że nic mi się nie podoba.
jest narracja. brakuje mi akcji. czegoś jebutnego, a nie bajki dla doroślejszych dzieci.
Panie A. - jakże się starałam! :P
Dzięki Michale i Michale.
Ja sobie zdaję sprawę, że tych kilka skursywionych słów, szczególnie nazw własnych indywiduów (indywiduów?) może zdawać się wziętych z kosmosu. Właściwie to one są kosmiczne, tak. Może mi to jednak zostanie wybaczone, może się wytłumaczyłam wierszem wystarczająco.
Cóż. Pograło mi to, pograło. Bardzo. Chociaż może dużo "barwniejsza" by była przerzutnia po "rozwodził się", ale takie zastosowanie też rozumiem. Podobnie może i z urwanymi z choinki. I ta lingwistyczna zabawa ze znaczeniem "nieprawda" ;)
No!
to takie luźne rozmyślania Psa na dużym kacu.
dla mnie to jest model, jak wcześniej napisałam, szkic lub zamysł do czegoś dużego. do dobrej, uniwersalnej opowieści.
albo do nieuniwersalnej, bo to też tutaj jest.
i stać Cię na więcej, żebyś wiedziała.
Dzięki, Pies, za opinię, cieszę się, że tekst sprowokował Cię do wypowiedzi.
Zgadzam się co do tego, że wiersz zrozumiały być może nie dla wszystkich, jednak czy na pewno nie dający się zrozumieć? Naprawdę nie ma choć krzty uniwersalności? Czy gdyby pograć odwrotnie miasto/świat wybroniłoby się bardziej? Nie sądzę, nie sądziłam, dlatego wygląda tak właśnie. Poza tym zależało mi, by pobawić się brzmieniem, może choć tyle wyszło.
Czy stać mnie na więcej? Cieszę się, że mnie o to podejrzewałaś.
Wystarczy wymienić dwie panie. ; )
jednak mimo wszystko nie umiem podpisać się pod pochwałami. dla mnie jest tu kilka dobrych motywów, z których można dopiero zbudować wiersz ( widzę i widząc cierpię, wróżnicy, nie lubię się dzielić). to są te elementy, które wg mnie ciągną całą konstrukcję. jasne, jest tu jakiś fragment, a może dopiero model, opowieści, jednak jest oderwany od obrazu. to krótka migawka o tym, co jest w młodym człowieku ( zgaduję ), oraz co widza inni. motyw miasta wszechobecny tutaj nie broni się wcale. miasto z końcem? proszę, myślałam, że stać Cię na więcej.
nie chce też, żeby wyszło, że nic mi się nie podoba.
jest narracja. brakuje mi akcji. czegoś jebutnego, a nie bajki dla doroślejszych dzieci.
Dzięki Michale i Michale.
Ja sobie zdaję sprawę, że tych kilka skursywionych słów, szczególnie nazw własnych indywiduów (indywiduów?) może zdawać się wziętych z kosmosu. Właściwie to one są kosmiczne, tak. Może mi to jednak zostanie wybaczone, może się wytłumaczyłam wierszem wystarczająco.
No!