Pierożek, boski Latynos, Szarik, grupa mężczyzn,
z których każdy równie dobrze mógłby być kobietą. Jezus
rozwodził się: widzę i widząc cierpię.
Jesteśmy złymi wróżnikami, najłatwiej jest
wszystko wykpić, wszystkiemu zaprzeczyć. Kozioł,
kozia bródka, tam kumuluje się szczęście. Dziwne.
Nieprawda, że świat należy do nas, nieprawda,
nie lubię się dzielić. Każde miasto ma swój koniec,
to może być Psie Pole, droga mleczna ze świateł
urwanych z choinki.
No!
Dzięki Michale i Michale.
Ja sobie zdaję sprawę, że tych kilka skursywionych słów, szczególnie nazw własnych indywiduów (indywiduów?) może zdawać się wziętych z kosmosu. Właściwie to one są kosmiczne, tak. Może mi to jednak zostanie wybaczone, może się wytłumaczyłam wierszem wystarczająco.
jednak mimo wszystko nie umiem podpisać się pod pochwałami. dla mnie jest tu kilka dobrych motywów, z których można dopiero zbudować wiersz ( widzę i widząc cierpię, wróżnicy, nie lubię się dzielić). to są te elementy, które wg mnie ciągną całą konstrukcję. jasne, jest tu jakiś fragment, a może dopiero model, opowieści, jednak jest oderwany od obrazu. to krótka migawka o tym, co jest w młodym człowieku ( zgaduję ), oraz co widza inni. motyw miasta wszechobecny tutaj nie broni się wcale. miasto z końcem? proszę, myślałam, że stać Cię na więcej.
nie chce też, żeby wyszło, że nic mi się nie podoba.
jest narracja. brakuje mi akcji. czegoś jebutnego, a nie bajki dla doroślejszych dzieci.
Wystarczy wymienić dwie panie. ; )
Dzięki, Pies, za opinię, cieszę się, że tekst sprowokował Cię do wypowiedzi.
Zgadzam się co do tego, że wiersz zrozumiały być może nie dla wszystkich, jednak czy na pewno nie dający się zrozumieć? Naprawdę nie ma choć krzty uniwersalności? Czy gdyby pograć odwrotnie miasto/świat wybroniłoby się bardziej? Nie sądzę, nie sądziłam, dlatego wygląda tak właśnie. Poza tym zależało mi, by pobawić się brzmieniem, może choć tyle wyszło.
Czy stać mnie na więcej? Cieszę się, że mnie o to podejrzewałaś.