a ja nadal nie potrafię tego płynnie przeczytać, skacze mi tekst i rozjeżdża przy czytaniu, chyba to kwestia przyzwyczajenia do płynności w czytaniu tego co piszesz.
Te 'leżą i leżą' nie daje mi spokoju. Z jednej strony to dla mnie przejaw bezsilności -bo plątało się, gubiło, bo czas. Najlepiej zalec i nie ruszać się z miejsca, aż zatrze się granica między tym, co realne a co już po.
Jest też i myśl bardziej ogólna - taka swoista symbioza słów poety i jego śmierci. Słowa trwają w sercu, zalegają, każą coś zrobić. Być może znów to samo i będzie mówienie, płacz i czas przemykający lub przeciskający się gdzieś. Ale jest potrzeba, by tych słów posłuchać...
Pewnie daleko mi do prawdy, ale tak to odbieram. Pozdrawiam, Grzesiek. Piękny wiersz.
Jest też i myśl bardziej ogólna - taka swoista symbioza słów poety i jego śmierci. Słowa trwają w sercu, zalegają, każą coś zrobić. Być może znów to samo i będzie mówienie, płacz i czas przemykający lub przeciskający się gdzieś. Ale jest potrzeba, by tych słów posłuchać...
Pewnie daleko mi do prawdy, ale tak to odbieram. Pozdrawiam, Grzesiek. Piękny wiersz.
za szczęściem
z innego nieba
ale tak jakoś uformowałem ostatnie wersy w ten sam szyk:)
dzięki
"Ja wiem, wiem
że gór tych siedem jest
wiem też wiem,
przejść muszę siedem rzek"
pod to się skojarzyło.................zadałeś dobry kawałek strof - choć w drugiej lekko przykulał rym.............Bardzo Serdecznie Pozdrawiam!
Że to nie łzy są, ale że kamienie,"