O rany, dziekuję za taką recenzję.
Ja jeszcze się dwie, trzy noce prześpię z tym wierszem, bo zamęt ostatnich dni sprawił, że niestety nie wiersze mi były w głowie, ale trzeba będzie nadrobić.
Zapewne usunięcie imiesłowów zaskutkuje rozmnożeniem strof przez podział, ale chcę to zrobić ładnie, więc jeszcze poczekam, aż coś pewnego mi wpadnie do głowy.
Zastanawiam się czy z kursywą nie będzie zbyt oczywiście, bo i też ten splot nie jest taki oczywisty (przerzutnia z poprzedzającym wierszem, ale też taka "nie do końca" ^^).
A co myślicie o słońcu kradnącym blask? Bo ja nie jestem jakoś bardzo przekonana i szukam dalej. ;)
No i — chętnię współpracuję, bo jak już powiedziałam, jest to naprawdę rozsądne miejsce, a krytyka jest naprawdę, naprawdę przemyślana, więc uważam, że poprawiając wiersze według Waszych porad mogę rozwinąć i siebie i je. :)
Barańczak leżący w interesie - to się musi dobrze skończyć.
Tekstu co do.
"Uwielbiam te chwile — chwilę po deszczu
Chwile zwycięzców" - myślę, że nie trzeba wielką literą wersu zaczynać? Poza tym to najmocniejsze słowa tego wiersza - dźwięczą w subtelnym rymie i całkowicie uzasadniają uwielbienie.
"Włóczęga, król gościńców, pijak słońca wieczny,
Zwycięzca słotnych wichrów, burz i niepogody, " to słowa Staffa, dlatego proponowałabym je w kursywę.
Później dość zręcznie manewrujesz słowem, fakt - słońce spija - to trochę nadużycie, bo o ile wchłaniające wodę chodniki są jak najbardziej możliwe do zwizualizowania i urzeczywistnienia, tak sprowadzenie słońca do spijania - no sama powiedz.
oddychających, wtapianych, wzbraniających - unikaj takiego nagromadzenia słów czynnościowych, paskudnie zaburzają płynność wiersza.
"które wychodzi, bo musi
— zobowiązane przez ludową mądrość." - tak, to ciekawe wyjaśnienie i nawiązanie i od razu związanie z puentą - już wiemy, że ci oni to ci głoszący stare prawdy. I kolejny powrót, tym razem nie taki bezpośredni do Staffa (Niewierny wszystkim prawdom i sam z sobą sprzeczny.)
Widzę, że chętnie współpracujesz, jestem za.
Pozdrawiam lokalnie. :)
O rany, potraktuję to wszystko jako komplement. To pierwsze wszystko, znaczy.
No tak. Czyli jednak logicznie — najgorsze są metafory bezsensowne. Ale tak. Dobrześ sobie to wyobrażał.
Zastanawiam się nad: spija » skrada/kradnie/podkrada
No, Barańczak to już krok w odpowiednią stronę. Daję ci słowo, że nie ma takiej mowy, która by wyraziła Twoje szybkie kojarzenie, a co za tym idzie - postępy. ; )
Te chodniki oddychają wodą, więc ma to cel - kałuża, może gdzieś tam w tle deszcz; poza tym później jest o tym żyjącym asfalcie (że nieprawdą to jest) - a więc ta woda skupia się na czymś, ma coś do przekazania. Przynajmniej jeszcze rano tak to sobie wyobrażałem.
Hmmm,
chyba masz rację. To znaczy, niepotrzebnie chciałabym uczynić przez te metafory wiersz jeszcze bardziej poetyckim, tak coś mi się wydaje. Sądząc po ilości Barańczaka i Białoszewskiego jakich czytam celem prezentacji maturalnej, to ma szanse się zmienić.
Ale czekaj — spijające słońce Tobie nie podchodzi, a oddychające chodniki już tak? To w takim razie chyba nie rozumiem kryterium...
Masz zbyt dużą skłonność do szukania metafor i wydziwiania nimi wiersza. "Słońce spija połysk" - takie trochę to niezgodne z duchem epoki. Wykreśliłbym to całkowicie, nie animizował słońca, a zastosował inny środek stylistyczny, niecharakteryzujący niepotrzebnie. Co do reszty, jestem kontent.
O rany!
Czy nikt, naprawdę nikt, nie dostrzega nawiązana w drugim i trzecim wersie do "Sonetu szalonego" Staffa? No błagam Was! ;)
"Uwielbiam te chwile — chwilę po deszczu", czyli chwile, które są kilka chwil po deszczu. W drugim wypadku chwila jest jednostką czasu. A dalej już znów nie. Hmmm... Czyżbym za bardzo namieszała? A myślałam że to jest proste do zrozumienia. ;) Niezbadane są umysły ludzkie.
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli przez "enumerację". Z tego wiersz ze światłem "tak bardzo" już poleciało, też mi tam nie pasowało.
Te duże litery zaraz poprawię, tylko pomyślę jak.
Co do zakończenia pierwszej strofy: to, że "wychodzi, bo musi — zobowiązane przez ludową mądrość" to jest skutek mojego skojarzenia z powiedzeniem, że po deszczu zawsze wychodzi słońce.
No dają, dają :D staramy się :D wiesz, skrzynka piwa i będziemy kwita :D A tak nawiązując, to smarujemy ...;]
Ja bym wywalił, ze względów estetycznych, wielkie litery z początków wersów. ale wiesz, to ja.
'chwilę po deszczu
Chwile zwycięzców'- tu mi nie pasuje. Zobacz. Po deszczu peel uwielbia wiele chwil,a zwycięzców tylko jedną tak?
'Słotnych wichrów, burz i niepogody'- słotne wichry...nie zestawiłbym tych dwóch wyrazów. Słota mi się zbyt jesiennie kojarzy, poza tym stwarza to wrażenie siłowości. To dość ekwilibrystyczne zestawienie. Poza tym ta niepogoda zbędna...Wiesz, masz wiatr, burzę, to wiadomo, że ślicznego słonka nie ma nie?
"Gdy słońce spija połysk
Z oddychających jeszcze wodą chodników"- personifikacja chodnika jest ok. To rozumiem. Uwielbia peel : ) Good : )
"Swobodnie wtapianych w dżdżyste tło"- 'dżdżu krople padają i tłuką w me okno...."tak mi się skojarzyło. Dziwne to. Taka enumeracja brzydka się robi, złożoność, która kontrastuje niepotrzebnie z tekstem dość prostym, ze względu na formę.
"Tak bardzo wzbraniających się przed światłem"- dale. Się ciągnie za długo. W przypadku tak krótkiego tekstu, nie powinno być sytuacji, gdzie jedna forma zdominowała całość.
Zbędne 'tak'. Poza tym słówko 'bardzo' to takie wiesz, ubogie rzekłbym ;]
'Które wychodzi, bo musi'- Czyli, że ironia byłą wcześniej? No na to wychodzi. Poza tym to jest taki związek wyrazowy stały i to słońce wychodzi. Przeszkadza mi to, bo zobacz. Nie napisałaś tegow konwencji zabawy słowem ani nic w tym stylu, wobec czego się zbędnie wyróżnia to.
'zobowiązane przez ludową mądrość.'- po coż te myślniki? Oddzielny wers wystarczy. I nie rozumiem zupełnie warstwy znaczeniowej tego.
Zakończenie bardzo dobre. Zaskakujące.
Ogólnie jest tu, jak an moje, masa rzeczy do poprawienia.
Ja jeszcze się dwie, trzy noce prześpię z tym wierszem, bo zamęt ostatnich dni sprawił, że niestety nie wiersze mi były w głowie, ale trzeba będzie nadrobić.
Zapewne usunięcie imiesłowów zaskutkuje rozmnożeniem strof przez podział, ale chcę to zrobić ładnie, więc jeszcze poczekam, aż coś pewnego mi wpadnie do głowy.
Zastanawiam się czy z kursywą nie będzie zbyt oczywiście, bo i też ten splot nie jest taki oczywisty (przerzutnia z poprzedzającym wierszem, ale też taka "nie do końca" ^^).
A co myślicie o słońcu kradnącym blask? Bo ja nie jestem jakoś bardzo przekonana i szukam dalej. ;)
No i — chętnię współpracuję, bo jak już powiedziałam, jest to naprawdę rozsądne miejsce, a krytyka jest naprawdę, naprawdę przemyślana, więc uważam, że poprawiając wiersze według Waszych porad mogę rozwinąć i siebie i je. :)
Tekstu co do.
"Uwielbiam te chwile — chwilę po deszczu
Chwile zwycięzców" - myślę, że nie trzeba wielką literą wersu zaczynać? Poza tym to najmocniejsze słowa tego wiersza - dźwięczą w subtelnym rymie i całkowicie uzasadniają uwielbienie.
"Włóczęga, król gościńców, pijak słońca wieczny,
Zwycięzca słotnych wichrów, burz i niepogody, " to słowa Staffa, dlatego proponowałabym je w kursywę.
Później dość zręcznie manewrujesz słowem, fakt - słońce spija - to trochę nadużycie, bo o ile wchłaniające wodę chodniki są jak najbardziej możliwe do zwizualizowania i urzeczywistnienia, tak sprowadzenie słońca do spijania - no sama powiedz.
oddychających, wtapianych, wzbraniających - unikaj takiego nagromadzenia słów czynnościowych, paskudnie zaburzają płynność wiersza.
"które wychodzi, bo musi
— zobowiązane przez ludową mądrość." - tak, to ciekawe wyjaśnienie i nawiązanie i od razu związanie z puentą - już wiemy, że ci oni to ci głoszący stare prawdy. I kolejny powrót, tym razem nie taki bezpośredni do Staffa (Niewierny wszystkim prawdom i sam z sobą sprzeczny.)
Widzę, że chętnie współpracujesz, jestem za.
Pozdrawiam lokalnie. :)
No tak. Czyli jednak logicznie — najgorsze są metafory bezsensowne. Ale tak. Dobrześ sobie to wyobrażał.
Zastanawiam się nad: spija » skrada/kradnie/podkrada
Te chodniki oddychają wodą, więc ma to cel - kałuża, może gdzieś tam w tle deszcz; poza tym później jest o tym żyjącym asfalcie (że nieprawdą to jest) - a więc ta woda skupia się na czymś, ma coś do przekazania. Przynajmniej jeszcze rano tak to sobie wyobrażałem.
chyba masz rację. To znaczy, niepotrzebnie chciałabym uczynić przez te metafory wiersz jeszcze bardziej poetyckim, tak coś mi się wydaje. Sądząc po ilości Barańczaka i Białoszewskiego jakich czytam celem prezentacji maturalnej, to ma szanse się zmienić.
Ale czekaj — spijające słońce Tobie nie podchodzi, a oddychające chodniki już tak? To w takim razie chyba nie rozumiem kryterium...
To spróbuję przebudować jakoś ten fragment.
Czy nikt, naprawdę nikt, nie dostrzega nawiązana w drugim i trzecim wersie do "Sonetu szalonego" Staffa? No błagam Was! ;)
"Uwielbiam te chwile — chwilę po deszczu", czyli chwile, które są kilka chwil po deszczu. W drugim wypadku chwila jest jednostką czasu. A dalej już znów nie. Hmmm... Czyżbym za bardzo namieszała? A myślałam że to jest proste do zrozumienia. ;) Niezbadane są umysły ludzkie.
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli przez "enumerację". Z tego wiersz ze światłem "tak bardzo" już poleciało, też mi tam nie pasowało.
Te duże litery zaraz poprawię, tylko pomyślę jak.
Co do zakończenia pierwszej strofy: to, że "wychodzi, bo musi — zobowiązane przez ludową mądrość" to jest skutek mojego skojarzenia z powiedzeniem, że po deszczu zawsze wychodzi słońce.
Ja bym wywalił, ze względów estetycznych, wielkie litery z początków wersów. ale wiesz, to ja.
'chwilę po deszczu
Chwile zwycięzców'- tu mi nie pasuje. Zobacz. Po deszczu peel uwielbia wiele chwil,a zwycięzców tylko jedną tak?
'Słotnych wichrów, burz i niepogody'- słotne wichry...nie zestawiłbym tych dwóch wyrazów. Słota mi się zbyt jesiennie kojarzy, poza tym stwarza to wrażenie siłowości. To dość ekwilibrystyczne zestawienie. Poza tym ta niepogoda zbędna...Wiesz, masz wiatr, burzę, to wiadomo, że ślicznego słonka nie ma nie?
"Gdy słońce spija połysk
Z oddychających jeszcze wodą chodników"- personifikacja chodnika jest ok. To rozumiem. Uwielbia peel : ) Good : )
"Swobodnie wtapianych w dżdżyste tło"- 'dżdżu krople padają i tłuką w me okno...."tak mi się skojarzyło. Dziwne to. Taka enumeracja brzydka się robi, złożoność, która kontrastuje niepotrzebnie z tekstem dość prostym, ze względu na formę.
"Tak bardzo wzbraniających się przed światłem"- dale. Się ciągnie za długo. W przypadku tak krótkiego tekstu, nie powinno być sytuacji, gdzie jedna forma zdominowała całość.
Zbędne 'tak'. Poza tym słówko 'bardzo' to takie wiesz, ubogie rzekłbym ;]
'Które wychodzi, bo musi'- Czyli, że ironia byłą wcześniej? No na to wychodzi. Poza tym to jest taki związek wyrazowy stały i to słońce wychodzi. Przeszkadza mi to, bo zobacz. Nie napisałaś tegow konwencji zabawy słowem ani nic w tym stylu, wobec czego się zbędnie wyróżnia to.
'zobowiązane przez ludową mądrość.'- po coż te myślniki? Oddzielny wers wystarczy. I nie rozumiem zupełnie warstwy znaczeniowej tego.
Zakończenie bardzo dobre. Zaskakujące.
Ogólnie jest tu, jak an moje, masa rzeczy do poprawienia.
To obsmarowałem ;]
Pozdrawiam : )