Ja tego perwersyjnie nie odczytuję. Raczej kojarzy mi się z zapyloną wiejską drogą, po której jedzie wóz. Ciągnie go koń, który tę drogę pokonuje już po raz n-ty. Na wozie chłop śpi - lejce trzyma tak, z przyzwyczajenia, bo przecież koń i tak wie, gdzie jedzie. I tym batem sobie też tak - między jednym a drugim łypnięciem okiem, czy już w domu - w powietrze i z przyzwyczajenia, bo przecież koń wie, gdzie jedzie.
Sobie myślę, że tak z życiem. Popędzamy, planujemy, walczymy. Można konia zajechać, można go nieźle wkurzyć i poniesie... Można. Można też czasem drzemać na wozie... Droga prosta. Koń i tak wie, gdzie jedzie. Można mu wierzyć...
Takie to rozważania przyszły mi do głowy po przeczytaniu wiersza. Można teraz wyzywać od debili... Pozdrawiam, Grzesiek.
w zasadzie tego wierszyka nie trzeba komentować. nie ma zbyt wiele ukrytych treści - jest lekki i przyjemny, mimo że porusza nieprzyjemne sprawy. czyżby się peel "sfochował" na swoich czytelników?
Sobie myślę, że tak z życiem. Popędzamy, planujemy, walczymy. Można konia zajechać, można go nieźle wkurzyć i poniesie... Można. Można też czasem drzemać na wozie... Droga prosta. Koń i tak wie, gdzie jedzie. Można mu wierzyć...
Takie to rozważania przyszły mi do głowy po przeczytaniu wiersza. Można teraz wyzywać od debili... Pozdrawiam, Grzesiek.
Ale na cztery?
Straszna perwersja.