warto się podziać gdzieś na chwilę
i tam poleżeć sobie bykiem
by nie pisali ci debile
że są lub będą czytelnikiem
a może spaść na cztery łapy
jak kot co tak niewiele umie
i mruczeć raz na cztery baty
i chować się w przybocznym tłumie
a potem mimo wszystko powstać
pióro wyciągnąć bo należy
życie jest jak najdłuższa prosta
w którą niestety trzeba wierzyć
Ale na cztery?
Straszna perwersja.
Sobie myślę, że tak z życiem. Popędzamy, planujemy, walczymy. Można konia zajechać, można go nieźle wkurzyć i poniesie... Można. Można też czasem drzemać na wozie... Droga prosta. Koń i tak wie, gdzie jedzie. Można mu wierzyć...
Takie to rozważania przyszły mi do głowy po przeczytaniu wiersza. Można teraz wyzywać od debili... Pozdrawiam, Grzesiek.