rozmowa już była, wtrącać się nie będę, no bo też, co mogę napisać? podoba mi się balansowanie pomiędzy rzeczywistością a próbą przebrnięcia w coś ponad to. i ta kawa - w sumie ciekawie mogłoby wyjść z powtórzeniem wersu, chociaż i tak przez cały wiersz wyczuwa się ją.
Widzę, że za Barthesem głosisz śmierć autora. Moim zdaniem nie jest jednak tak zupełnie martwy. W innym przypadku byłby żywiołem, a jego słowa byłyby tak samo interesujące, jak fale na piasku, a sztuka byłaby jedynie kontemplacyjna.
Piszesz, że historia wiersza jest dla nas nieosiągalna. Ale to nie jest reguła. Więcej, dzięki technice jest coraz bardziej osiągalna. I może właśnie pójść w tę stronę, eksponować kontekst, zarzucając w ten sposób kotwice heurystyczne: to jest skecz, który Cleese napisał po śmierci swojej matki, to jest symfonia którą Beethoven napisał będąc już kompletni głuchym. Ten wiersz nawiązuje do schematów dadaistów ironicznie wychodząc w końcowej fazie poza ich założenia. Zwróćcie uwagę, że został zapisany, w ten sposób autor demonstruje niespójność ich tez. Takie rzeczy robi się przy dziełach z innej epoki, czemu więc nie robić tego przy sztuce współczesnej?
I to, co wcześniej miałem na myśli - słowo jest subiektywne, ma różne znaczenia, ale też znaczenia tworzy. Więc dlaczego nie otaczać go interpretacjami, definicjami? Może w ten sposób unikniemy wieloznacznego banału? A może powinniśmy wykasować ten serwis, przeczesać bazę wierszy, wybrać te piętnaście najlepszych, wydrukować na papierze w złotych okładkach i sprzedawać za gigantyczne pieniądze, ażeby czytelnicy mogli sączyć poszczególne sentencje z namaszczeniem do końca swych dni, znaleźć siebie w uniwersalnych strofach? Trochę plotę? Pamiętam jeszcze czas mechanizmu Pana Wywrotka, który generował wiersz. Niektóre były całkiem niezłe.
myślę, że mechanizm odbioru, o którym piszesz jest właściwy sztuce w ogóle. jej zależność od obu kontekstów. dobrze widać to na przykładzie poezji dawnej. próba czytania jej z jej właściwym kontekstem i przenoszenie przez swoje doświadczenie w dzisiejszy. ale... któż ma broić wiersza, jeśli nie on sam właśnie...jeśli nie wskrzesi on w wyobraźni konkretnego odbiorcy tego dawnego kontekstu to odbiorce nie wniesie w odczytanie swojego.nie zapali się nic między nimi. wychodzę z założenia, że autor oddaje wiersz. puszcza go w świat. wiersz żyje w odbiorach. w kontekstach już nie tyle autorskich a odbiorczych. odbiory to drugie, kolejne pisania wiersza. odpisywania go, wpisywania w rzeczywistość. historia wiersza jest dla nas częstokroć- najczęściej-nieosiągalna. możemy mieć niejasne informacje na temat kondycji autora, reszty domyślać się z własnego doświadczenia. ale to nasze domyślanie to już chyba ten kontekst ponowny. nasze rzutowanie na autora własnej filozofii. historia jest ważna zawsze bo czytamy cudze życia i szukamy w nich swoich ale to właśnie jej zamknięcie przekona albo nie. otworzy na kontekst autora albo nie.
Abstrahując od tego konkretnego wiersza, dość ciekawy jest w tym wypadku (poezja współcześnie) proces wzajemnej subiektywizacji. Znaczenie słów i zwrotów w różnych językach jest zazwyczaj rozpoznawane poprzez kontekst, a tutaj to właśnie kontekst jest ruchomy. A więc tak - ja komunikuję jakiś subiektywny stan, myśl subiektywnym językiem korzystającym m.in. z języka polskiego i pewnych mechanizmów syntaktycznych. W odbiorze natomiast następuje subiektywny odbiór z dodatkiem szumu ukrytych wspomnianych mechanizmów. Czy w takim wypadku wiersz powinien bronić się sam? Może istotna jest jego historia? Albo ktoś, kto napisze: "to wiersz, którego przedmiotem jest melancholia, tęsknota i wspomnienia przeszłości. Czy można zaspać w idealnym świecie? A może to łączenie z kimś pewnego negatywnego elementu przyprawia podmiot liryczny o nostalgię? Czy podmiot chce naprawdę coś zmienić? Czy może tylko onanizuje się tą myślą, albo zachowuje się jak podręcznikowy depresant, który rozczula się nad sobą i popada w banał?". A może ważniejszy jest kontekst, który wpisze się w wiersz a posteriori?
ja bardzo podejrzewam Cię, że wiesz. ino to, że Ty wiesz niekoniecznie - jak wiesz - przełoży się na to, że odbiorca odczyta to, jako zwrócenie uwagi na problem podmiotu. który tak czuje i tak wyraża, bo to jest dobry sposób i może jedyny. tylko zagrożony. może nie zagrało to zestawienie zakręconej części pierwszej z "wprost" resztą. może to wcale nie zastanawia nad tym, czemu reszta jest taka właśnie...tylko czemu nie jest taka, jak pierwsza...może ta pierwsza tak skutecznie odwraca uwagę. ale coś nie zagrało mi w odbiorze. subiektywnie. i już.
Zastanawia mnie jedna rzecz, a mianowicie czy dobrze zrobiłem dzieląc całość na strofy. Wpierw zapisałem tekst spójnie, ale ktoś mi niedawno powiedział, że jak są strofy to jest jaśniej i może się lepiej czyta. Więc chyba nie, chyba zmiana (nawet tak prosta) wpływa na całość. Spróbujmy więc inaczej.
Poza tym, nie chcę wyjść na egzaltowanego, ale wiem, że robię powtórzenia, dosłowne i niedosłowne. Lecz może to jest jakiś klucz? O czym mówią te odwołania do wyzutych poetyckich fraz? Co np. znaczy "brakuje mi papierosów"?
za mało kofeiny za dużo
kofeiny funk relanium
melisa za mało kofeiny
utopia
gdzie jesteś czy śpisz
nie mogę zapisać zdania
muzyka której nie lubisz
stan konta
mieszam piwo ze zmęczeniem
jednak nigdzie nie pójdę
zostanę może się wyśpię
pamiętam
myślisz że może moglibyśmy
skupić się na czymś
złe chwile jak brak
papierosów
w idealnym świecie
zaspać
Na ostatku Feliksie, dublujesz "moglibyśmy". Wytrącenia poczyniłem, choć tekst do długich nie należy. Przyznam trochę racji Kasi. Dobrze zaczęte, tylko gdzieś wykręcone w nie tę, co trzeba stronę. A powyższe zmiany traktuj tylko, jako moją interpretację. ;)
Piszesz, że historia wiersza jest dla nas nieosiągalna. Ale to nie jest reguła. Więcej, dzięki technice jest coraz bardziej osiągalna. I może właśnie pójść w tę stronę, eksponować kontekst, zarzucając w ten sposób kotwice heurystyczne: to jest skecz, który Cleese napisał po śmierci swojej matki, to jest symfonia którą Beethoven napisał będąc już kompletni głuchym. Ten wiersz nawiązuje do schematów dadaistów ironicznie wychodząc w końcowej fazie poza ich założenia. Zwróćcie uwagę, że został zapisany, w ten sposób autor demonstruje niespójność ich tez. Takie rzeczy robi się przy dziełach z innej epoki, czemu więc nie robić tego przy sztuce współczesnej?
I to, co wcześniej miałem na myśli - słowo jest subiektywne, ma różne znaczenia, ale też znaczenia tworzy. Więc dlaczego nie otaczać go interpretacjami, definicjami? Może w ten sposób unikniemy wieloznacznego banału? A może powinniśmy wykasować ten serwis, przeczesać bazę wierszy, wybrać te piętnaście najlepszych, wydrukować na papierze w złotych okładkach i sprzedawać za gigantyczne pieniądze, ażeby czytelnicy mogli sączyć poszczególne sentencje z namaszczeniem do końca swych dni, znaleźć siebie w uniwersalnych strofach? Trochę plotę? Pamiętam jeszcze czas mechanizmu Pana Wywrotka, który generował wiersz. Niektóre były całkiem niezłe.
sam wiersz... trochę jak polskie kino ostatnich lat - "w dużym jaju, małe żółtko"
Pozdrawiam.
Poza tym, nie chcę wyjść na egzaltowanego, ale wiem, że robię powtórzenia, dosłowne i niedosłowne. Lecz może to jest jakiś klucz? O czym mówią te odwołania do wyzutych poetyckich fraz? Co np. znaczy "brakuje mi papierosów"?
kofeiny funk relanium
melisa za mało kofeiny
utopia
gdzie jesteś czy śpisz
nie mogę zapisać zdania
muzyka której nie lubisz
stan konta
mieszam piwo ze zmęczeniem
jednak nigdzie nie pójdę
zostanę może się wyśpię
pamiętam
myślisz że może moglibyśmy
skupić się na czymś
złe chwile jak brak
papierosów
w idealnym świecie
zaspać
Na ostatku Feliksie, dublujesz "moglibyśmy". Wytrącenia poczyniłem, choć tekst do długich nie należy. Przyznam trochę racji Kasi. Dobrze zaczęte, tylko gdzieś wykręcone w nie tę, co trzeba stronę. A powyższe zmiany traktuj tylko, jako moją interpretację. ;)