my?wy?czy oni?... to jest najważniejsze pytanie. Płynąć z prądem podpisując się pod ich dogmatami, wierzeniami...? Czy może ruszyć pod prąd?
Wiersz jest super. Komentarze też są mocne...lecz ilu z nas odrzuca całe to g... w rzeczywistości?
domka jesteś cudowna w tym temacie! miałam gęsią skórę czytając wiersz. na boga to wszystko prawda! wstrętna prawda, niestety" wciąż słyszę chrzęst waszych kosci......" zapiera dech. Ech! ludzie....
Cytat przytoczony prze Kasię - jak dla mnie - na tytuł. O ile w wierszu nie widzę patosu, to w tytule ciut się rzuca cieniem. Ale sama zwróciłaś na to uwagę. Tekst z tych które powodują, że trzeba przystanąć. Zgadzam się z tym , że zbyt łatwo się zapomina. Kłopot w tym, iż u nas popada się ze skrajności w skrajność. Albo nie pamiętamy, albo do obrzydzenia celebrujemy, chełpimy się zamiast przez chwilę pomyśleć, co zrobić, ażeby było lepiej, żeby drugi raz się nie przytrafiło. Stąd niedobrze mi się robi, gdy widzę te mordy pod pomnikami poległych. Najczęściej tylko cześć, medal i pocałujcie mnie w dupę.
Kliner - nastolatki w UK nie wiedzą kto to Robin Hood. A w zeszłym tygodniu na lekcji, można było usłyszeć, że Shakespeare był Włochem. Mówię tutaj o "dobrej" publicznej szkole. Wszelki komentarz wydaje się być zbędny.
"wciąż słyszę chrzęst waszych kości (i weź w tym kurwa rośnij)" - robi się rym dziwnie. i to jakoś wybija. ja - jak już wiesz:) nie bardzo za wtrętami jestem, więc zdjęcia przeczytałam sobie bez naszej klasy.
dużo emocji. poza przekazem także w autorze. to widać. kwestia, czy - jako autor także - akceptuje się wychodzenie z wiersza. dużo się ostatnio zastanawiam nad tym, jak to jest miedzy podmiotem a autorem i czy kiedy autor pęka - co mi się często zdarza, jest ludzki bardziej niż autorski i wychodzi z sobą ku odbiorcy, czy to jego błąd...jego problem, żeby się z tym uporać i żeby wiersz był przekazem z zamkniętą emocją do odczytania. i wszyscy jesteśmy ludźmi i z drugiej jesteśmy ludźmi, który próbują nazwać rzeczy. autor a dzieło. no cóż. nie do rozwiązania raczej:)
"liryczny odpad po tych którzy mieli o czym pisać"
bardzo.
Tekst MOCNY i znakomity, ale najbardziej dziś od rana ucieszyły mnie dwie sprawy na wywrocie: ping pong Jaqinta i Twój tekst powyższy, dlatego głównie, że się tam znajduję. Jest tak, że napisałem ze 3 lata temu tekst, w którym następuje zdanie-odnośnik: mam trzydzieści dwa lata i nie ocalałem
prowadzony na rzeź...
Co do holocaustu to najbardziej obawiam się tego, że w tym kraju nie da się o tym zapomnieć, jeśli wiesz co chce powiedzieć. Bo nienawiść wciąż ma się dobrze. Ale w ramach ciekawostki...Zdarzało mi się na emigracyji robić z 16,17,18 latkami angielskiej narodowości i uwierz:historia, którą oni poznają jest często niewiarygodnie różna...Co do tej koleżanki co wtedy malowała paznokcie, a teraz ma toyotę yaris, trójkę dzieci i sporo fajnych fot na naszej klasie...Przypomniał mi się film oparty na noweli Grzegorza Ciechowskiego pt Obywatel Świata, 1991 rok. Polecam bardzo!!!!
liryczny odpad po tych którzy mieli o czym pisać
miszczoskije !
Wiersz jest super. Komentarze też są mocne...lecz ilu z nas odrzuca całe to g... w rzeczywistości?
Cytat przytoczony prze Kasię - jak dla mnie - na tytuł. O ile w wierszu nie widzę patosu, to w tytule ciut się rzuca cieniem. Ale sama zwróciłaś na to uwagę. Tekst z tych które powodują, że trzeba przystanąć. Zgadzam się z tym , że zbyt łatwo się zapomina. Kłopot w tym, iż u nas popada się ze skrajności w skrajność. Albo nie pamiętamy, albo do obrzydzenia celebrujemy, chełpimy się zamiast przez chwilę pomyśleć, co zrobić, ażeby było lepiej, żeby drugi raz się nie przytrafiło. Stąd niedobrze mi się robi, gdy widzę te mordy pod pomnikami poległych. Najczęściej tylko cześć, medal i pocałujcie mnie w dupę.
Kliner - nastolatki w UK nie wiedzą kto to Robin Hood. A w zeszłym tygodniu na lekcji, można było usłyszeć, że Shakespeare był Włochem. Mówię tutaj o "dobrej" publicznej szkole. Wszelki komentarz wydaje się być zbędny.
dużo emocji. poza przekazem także w autorze. to widać. kwestia, czy - jako autor także - akceptuje się wychodzenie z wiersza. dużo się ostatnio zastanawiam nad tym, jak to jest miedzy podmiotem a autorem i czy kiedy autor pęka - co mi się często zdarza, jest ludzki bardziej niż autorski i wychodzi z sobą ku odbiorcy, czy to jego błąd...jego problem, żeby się z tym uporać i żeby wiersz był przekazem z zamkniętą emocją do odczytania. i wszyscy jesteśmy ludźmi i z drugiej jesteśmy ludźmi, który próbują nazwać rzeczy. autor a dzieło. no cóż. nie do rozwiązania raczej:)
"liryczny odpad po tych którzy mieli o czym pisać"
bardzo.
prowadzony na rzeź...
Co do holocaustu to najbardziej obawiam się tego, że w tym kraju nie da się o tym zapomnieć, jeśli wiesz co chce powiedzieć. Bo nienawiść wciąż ma się dobrze. Ale w ramach ciekawostki...Zdarzało mi się na emigracyji robić z 16,17,18 latkami angielskiej narodowości i uwierz:historia, którą oni poznają jest często niewiarygodnie różna...Co do tej koleżanki co wtedy malowała paznokcie, a teraz ma toyotę yaris, trójkę dzieci i sporo fajnych fot na naszej klasie...Przypomniał mi się film oparty na noweli Grzegorza Ciechowskiego pt Obywatel Świata, 1991 rok. Polecam bardzo!!!!