OK. Z tym się zgadzam jak najbardziej, Dominiko. Tyle, że jaranie, prędzej czy później wiąże się z piciem... A to już nie są rurki z kremem. Stąd moje smęcenie. Ludzie znają wiele ciekawych sposobów na zmienianie stanów świadomości. Mnie kręci moja "czysta" swiadomość. To dla mnie najlepszy odjazd...:)
Ja nawet próbowałam przestać być dziwakiem. I zachowywać się tak, jak oczekują ode mnie tak zwani "oni", wpasować się w stereotyp. Skończyło się załamaniem nerwowym i wielomiesięczną depresją.
Nie próbujcie tego w domu.
Ja tam nie wiem czy blant jest lepszy niż alkohol - wszystkie używki są w sumie zgubne. I jak większość ludzi zajmujących się literaturą chyba za dużo piję. Ale jedno wiem: nie widziałam nigdy ludzi agresywnych po zapaleniu jointa. A agresywnych po alkoholu widziałam aż za dużo.
Ja też nie wiem, dlaczego wciąż żyję marzeniami, dlaczego tak bardzo wkurza mnie program "Taniec z Ciołkami", dlaczego wciąż nie potrafię się wpasować w "normalność"... Ale, ni cholery, nie chcę przestać być takim właśnie dziwakiem...
Ogólne wrażenie, jak wcześniej: lekko się czyta i twój humor połączony z ciętym, inteligentnym językiem tworzy tę opowieść, wkręca, niesie. To jest bardzo dobre.
Te przemieszane kawałki o esemesowej teleportacji, o lęku przed nazwaniem Cię szmatą, dzieciakach z DDA, stereotypach "aktywnego samca" itd. są świetne. Korzystasz z tylu inspiracji, że głowa robi się mała, ale to udany misz masz.
Tylko, na boga, nie pisz, że blant jest lepszy niż flaszka... Kiedyś też tak myślałem, ale przejechałem się równiutko. Marysia to kochanka niezdrowa. Nie mniej, kawałek o alku jest najlepszy w tym tekście, najwyraźniejszy. Bo tego mi tu najbardziej brakuje, Dominiko, czegoś najważniejszego, czegoś co mi zostanie, oprócz rogala na twarzy.
A to jest słabiutkie:
"Aktywny samiec właśnie zrzucił sobie na stopę młotek i powiedział dużo brzydkich wyrazów. Ale było śmiesznie."
tak robaki wyjada, żeby drzewo mogło nadal rosnąć. a dziuple powstają samoistnie wraz z upływem czasu, ponieważ wiązki przewodzące wewnątrz drzewa przestają spełniać swoje funkcje i obumierając powodują, iż wewnątrz tworzy się dziura, która to może dawać schronienie jakimś zwierzętom. to ja IDĘ DALEJ CZYTAĆ I ZBIERAM SIĘ NA KONSTRUKTYWNY KOM W ÓSEMCE:)
Wasze komentarze są bardzo pouczające. Po prostu przewracacie mój świat do góry nogami! :D
Przeczytałam wszystkie części i na początku miałam wrażenie, że to będzie taka książeczka ''do autobusu'', później jednak przekonałam się, że niekoniecznie, albo nie tylko. To zdecydowanie duży plus.
Podoba mi się styl. Naprawdę.
Nie próbujcie tego w domu.
Ja tam nie wiem czy blant jest lepszy niż alkohol - wszystkie używki są w sumie zgubne. I jak większość ludzi zajmujących się literaturą chyba za dużo piję. Ale jedno wiem: nie widziałam nigdy ludzi agresywnych po zapaleniu jointa. A agresywnych po alkoholu widziałam aż za dużo.
Ja też nie wiem, dlaczego wciąż żyję marzeniami, dlaczego tak bardzo wkurza mnie program "Taniec z Ciołkami", dlaczego wciąż nie potrafię się wpasować w "normalność"... Ale, ni cholery, nie chcę przestać być takim właśnie dziwakiem...
Ogólne wrażenie, jak wcześniej: lekko się czyta i twój humor połączony z ciętym, inteligentnym językiem tworzy tę opowieść, wkręca, niesie. To jest bardzo dobre.
Te przemieszane kawałki o esemesowej teleportacji, o lęku przed nazwaniem Cię szmatą, dzieciakach z DDA, stereotypach "aktywnego samca" itd. są świetne. Korzystasz z tylu inspiracji, że głowa robi się mała, ale to udany misz masz.
Tylko, na boga, nie pisz, że blant jest lepszy niż flaszka... Kiedyś też tak myślałem, ale przejechałem się równiutko. Marysia to kochanka niezdrowa. Nie mniej, kawałek o alku jest najlepszy w tym tekście, najwyraźniejszy. Bo tego mi tu najbardziej brakuje, Dominiko, czegoś najważniejszego, czegoś co mi zostanie, oprócz rogala na twarzy.
A to jest słabiutkie:
"Aktywny samiec właśnie zrzucił sobie na stopę młotek i powiedział dużo brzydkich wyrazów. Ale było śmiesznie."
:) Do kolejnej części.
Dużo pracy i naprawdę fajne pomysły...
teraz już naprawdę idę dalej:)
Przeczytałam wszystkie części i na początku miałam wrażenie, że to będzie taka książeczka ''do autobusu'', później jednak przekonałam się, że niekoniecznie, albo nie tylko. To zdecydowanie duży plus.
Podoba mi się styl. Naprawdę.