Marto, cieszę się, że poruszyłaś ten temat:) Ja też uwielbiam tematykę eschatologiczną i to właśnie szczególnie tę przepuszczoną przez pryzmat tradycji judeochrześcijańskiej. Pielęgnuj to zainteresowanie, bo jest doskonałym "pretekstem" do czynienia poezji.
Nie chcę wnikać w sedno znaczeniowe tekstu, bo to Twoje osobiste sprawy, a ja nie jestem Bogiem, żeby cokolwiek ci na ten temat powiedzieć.
Co do patosu, to tak, masz rację, nie wylewa się z wiersza, ale jest tego bardzo bliski. Należy sobie zadać pytanie, czy w sytuacjach "wzniosłych" rzeczywiście myślimy wzniośle? Pewne wydarzenia krańcowe są tak samo ludzkie jak i inne. Patos, nie oszukujmy się, jest środkiem, często zbędnej, hiperbolizacji. Nie wolno jednak zupełnie negować tego stylu wypowiedzi. Użyty właściwie, a istnieje ku temu szerokie spectrum środków stylistycznych i nie tylko stylistycznych, stanowi miażdżącą broń poetycką. Patos jest, wbrew pozorom, bardzo subtelny i wysublimowany. Trzeba go bardzo ugłaskać i ułaskawić, oswoić się z nim. Co do tego, co mówiłem wcześniej. Często zdarza się, że wzniosłość stylu łączona jest z wątkami kulturowymi. Poruszyłem ten temat wcześniej, bo te powiązania w tym wierszu są zamknięte i, niestety, ograne. Janowy oniryzm Apokalipsy poszedł w niepamięć na rzecz zebrania znaczeń z samego wierzchu- tak to odczuwam, ale zaznaczam, że jest to tylko moje zdanie,a Ty, oczywiście, masz prawo do odmiennego. Szczerze mówiąc nawet na to liczę. Polemika z eschatologicznym podtekstem na wywrocie- aż się łezka w oku kręci:)
Drogi Jacku, Twój komentrz zaprosił mnie do głebszej refleksji , głównie, mojej intencji przedstawienia własnie w taki wzynosły sposób , obrazu uczuć i przemyśleń, związanych ze smiercią najbliższej mi osoby. Było to dla mnie wydarzeniem "apokaliptycznym'.a wiec i ton jak i styl przekazu podkresliła podnosłość tematu. Zgadzam sie wiec, że patos był trudny do uniknięcia, ale wydaje mi się, że wiersz jako całość nie razi sztucznoscią , a np górnolotny wers "świętojańskie anioły" ,łączy sie z apokalipsą Sw Jana , w ostaniej ksiedzie Nowego testamentu .. stąd też nawiązanie do ostatniego oddechu..
Bardzo lubię temat śmieci, co jest widoczne w innych moich wierszach, a tutaj przedstawiłam to w taki , no, ryzykowny , sposób. Zabrakło NIE -dopełniaczowych pieknych czy mądrych metafor , ale trudno, narazie mnie stać tylko na tyle. I trudno jest odpowiedziec na ten komentarz, za który bardzo dziękuję. Pozdrawim
"na ołtarzu przeznaczenia
kiedy złożyłaś sześćdziesiąt sześć
swoich oddechów
pożegnaniem odliczałam
świętojańskie anioły" Bardzo sztucznie brzmi ten fragment, Marto. Jest skłębiony składniowo, obarczony brzydką metaforą dopełniaczową, zużytymi rekwizytami (patrz: ołtarz + przeznaczenie)
"sześćdziesiąt sześć" zbyt bezpośrednia symbolika- tak myślę.
"przemycały
przez granicę nowego testamentu
twój ostatni oddech" To mi się podoba.
"wtedy zadusiłaś się
powietrzem moich płuc
apokaliptycznego spełnienia
i końcem mojego świata" Dokładnie takie same uwagi, jak w przypadku pierwszej części.
Musisz unikać patosu, bo choć się starasz, to i tak wystaje z tekstu. Patos nie jest zły, ale musi być używany z dużym wyczuciem i sporą odpowiedzialnością twórczą. Dla mnie ten tekst jest troszkę za słaby.
cóż - karkołomny temat niesie ryzyko niepowodzenia
mogłoby być 665 oddechów ( nie było intencją straszenie )
wiersz jest osobistym przeżyciem bycia przy śmierci najbliższej osoby i mojego odliczania każdego jej oddechu.- zastnowię się, może zmienie tę liczbę ..
dziękując za szczery i szeroki komentarz
pozdrawiam
kurcze, dla mnie za dużo tu tzw. podniosłości. rozpoczynasz od metafory dopełniaczowej, co jest zabiegiem nieszczególnym. dopełniaczowe takie są już, że trzeba wiele wyczucia, by nie wiało patosem. później granica nowego testamentu, apokaliptyczne spełnienie - karkołomne.
666 strasznie dosłowne i prowadzi w niby straszne, a tak naprawdę dosyć tanie klimaty.
jak na moje nietrafione.
pozdrawiam
Nie chcę wnikać w sedno znaczeniowe tekstu, bo to Twoje osobiste sprawy, a ja nie jestem Bogiem, żeby cokolwiek ci na ten temat powiedzieć.
Co do patosu, to tak, masz rację, nie wylewa się z wiersza, ale jest tego bardzo bliski. Należy sobie zadać pytanie, czy w sytuacjach "wzniosłych" rzeczywiście myślimy wzniośle? Pewne wydarzenia krańcowe są tak samo ludzkie jak i inne. Patos, nie oszukujmy się, jest środkiem, często zbędnej, hiperbolizacji. Nie wolno jednak zupełnie negować tego stylu wypowiedzi. Użyty właściwie, a istnieje ku temu szerokie spectrum środków stylistycznych i nie tylko stylistycznych, stanowi miażdżącą broń poetycką. Patos jest, wbrew pozorom, bardzo subtelny i wysublimowany. Trzeba go bardzo ugłaskać i ułaskawić, oswoić się z nim. Co do tego, co mówiłem wcześniej. Często zdarza się, że wzniosłość stylu łączona jest z wątkami kulturowymi. Poruszyłem ten temat wcześniej, bo te powiązania w tym wierszu są zamknięte i, niestety, ograne. Janowy oniryzm Apokalipsy poszedł w niepamięć na rzecz zebrania znaczeń z samego wierzchu- tak to odczuwam, ale zaznaczam, że jest to tylko moje zdanie,a Ty, oczywiście, masz prawo do odmiennego. Szczerze mówiąc nawet na to liczę. Polemika z eschatologicznym podtekstem na wywrocie- aż się łezka w oku kręci:)
Bardzo lubię temat śmieci, co jest widoczne w innych moich wierszach, a tutaj przedstawiłam to w taki , no, ryzykowny , sposób. Zabrakło NIE -dopełniaczowych pieknych czy mądrych metafor , ale trudno, narazie mnie stać tylko na tyle. I trudno jest odpowiedziec na ten komentarz, za który bardzo dziękuję. Pozdrawim
kiedy złożyłaś sześćdziesiąt sześć
swoich oddechów
pożegnaniem odliczałam
świętojańskie anioły" Bardzo sztucznie brzmi ten fragment, Marto. Jest skłębiony składniowo, obarczony brzydką metaforą dopełniaczową, zużytymi rekwizytami (patrz: ołtarz + przeznaczenie)
"sześćdziesiąt sześć" zbyt bezpośrednia symbolika- tak myślę.
"przemycały
przez granicę nowego testamentu
twój ostatni oddech" To mi się podoba.
"wtedy zadusiłaś się
powietrzem moich płuc
apokaliptycznego spełnienia
i końcem mojego świata" Dokładnie takie same uwagi, jak w przypadku pierwszej części.
Musisz unikać patosu, bo choć się starasz, to i tak wystaje z tekstu. Patos nie jest zły, ale musi być używany z dużym wyczuciem i sporą odpowiedzialnością twórczą. Dla mnie ten tekst jest troszkę za słaby.
mogłoby być 665 oddechów ( nie było intencją straszenie )
wiersz jest osobistym przeżyciem bycia przy śmierci najbliższej osoby i mojego odliczania każdego jej oddechu.- zastnowię się, może zmienie tę liczbę ..
dziękując za szczery i szeroki komentarz
pozdrawiam
666 strasznie dosłowne i prowadzi w niby straszne, a tak naprawdę dosyć tanie klimaty.
jak na moje nietrafione.
pozdrawiam
pozdrawiam